Akta Bezpieki

Fragment pracy naukowej dr Mateusza Ihnatowicza pt. Prowincja Wielkopolsko-Mazowiecka Jezuitów w świetle materiałów aparatu bezpieczeństwa (1945-1989).
Cytowany fragment publikacji relacjonuje zapisy archiwalne komunistycznych służb specjalnych dotyczące o. Huberta Czumy. Z przyczyn technicznych z cytowanych fragmentów zostały usunięte liczne istotne przypisy, także te, w których Autor prostuje błędne informacje Służby Bezpieczeństwa.
Dane osobowe niektórych donosicieli można znaleźć tutaj.


(…)

3.2.5. O. Hubert Czuma

Jezuita o. Hubert Czuma przybył z Gdańska w 1963 r. na miejsce o. Edwarda Czermińskiego. Zmiana ta podyktowana była troską o podniesienie prestiżu tej instytucji w środowisku akademickim, wniosła też nowe elementy w programie i kierunku działania. Duszpasterze ostatecznie odstąpili od działania w szerokim kręgu młodzieży, uaktywnili natomiast oddziaływanie indywidualne i przystąpili do tworzenia małych ale zwartych i umocnionych ideologicznie grup aktywu rekrutującego się z młodszych roczników młodzieży KUL-owskiej i uczelni państwowych. Wiele uwagi poświęca się osobistemu przykładowi duszpasterza, by mógł być wzorem do naśladowania dla młodzieży akademickiej i całego środowiska naukowego.
Bezpieka odnotowała, że o. Hubert Czuma w stosunku do młodzieży jest elastyczny rozumie jej potrzeby nie gorszy go typowe dla młodzieży swoboda postawy i chęć wyżycia. W jego oddziaływaniu dominują elementy zaangażowania intelektualnego i spekulatywnego. Swoimi rozmowami z młodzieżą wywołuje refleksje i domysły, bowiem naprowadza na tematy dyskusyjne, których sam nie rozstrzyga pozostawiając do rozwiązania dyskutantom. Lubelskie SB znało jego pochodzenie społeczne oraz drogę zakonną. Miał po ojcu odziedziczyć skrajną ortodoksyjność w zagadnieniach wiary i głęboką nienawiść do ustroju socjalistycznego i jego ideologii. Uchodził za fanatyka, który gorszył swoim nietolerancyjnym stosunkiem do otoczenia nawet jezuitów. Poparcie ojca Ignacego, byłego prof. KUL-u, zdaniem bezpieki, pomogło mu w młodym wieku (34 lata) objąć odpowiedzialną funkcję duszpasterza akademickiego. Ówcześni jezuici uważali go pupila prowincjała. Antykomunistyczną postawę „wyssał z mlekiem matki”. Już w liceum im. Staszica był współzałożycielem organizacji o charakterze chadecko-narodowym, która upowszechniała wiedzę o braku trwałości rządów komunistycznych oraz przygotowała się do podjęcia w odpowiednim momencie walki zbrojnej. Przez rok studiował filozofię na KUL, po czym wstąpił do nowicjatu w Kaliszu. Jezuickie studia seminaryjne odbył w Krakowie i Warszawie. W latach 1955-1958 r. był duszpasterzem akademickim w Łodzi. Wtedy został ukarany przez Kolegium Karno-Administracyjne za nieprzestrzeganie przepisów administracyjnych (zamieszkanie w Łodzi bez zameldowania). Władze zakonne skierowały go wtedy do Gdańska (1961 r.) na stanowisko duszpasterza akademickiego. Starał się tam stworzyć grupę elitarną o profilu otwartym na masowe oddziaływanie. Wtedy to przemawiając z ambony, krytykował ateizm oraz ustawę o przerywaniu ciąży. Istotą jego działalności w Gdańsku było wpojenie młodzieży przekonania o potędze kościoła, jego nieomylności w zagadnieniach wiary.
Według TW „Antoni” w 1963 r. o. Hubert Czuma należał do najbardziej gorliwych kapłanów spośród wszystkich Jezuitów na terenie Lublina. Bardzo często chodzi do spowiedzi i codziennie bez względu na to czy ma intencje czy nie odprawia mszę św. Pragnie być wzorem cnót kapłańskich i dlatego spowiada się natychmiast gdy dopuści się jakiegoś uchybienia np. gdy zapali papierosa bądź obejrzy się za kobietą (a takie wykroczenia przeciw regułom zdarzają mu się). Przejmuje się losami kościoła. Ubolewa, że akcja soborowa czynów dobroci nie przebiega tak jakby się chciało. W środowisku zakonników odgrywa rolę moralizatora i stąd jest raczej nielubiany. Wśród jezuitów panowała opinia, że gdyby mógł wszystkich paliłby na stosie. Uważają, że postępowanie O. Czumy razi i nie odpowiada dzisiejszym czasom. Wg. opinii kolegów jest b. uczciwy ale za ciasny. Jezuita w 1963 r. oburzał się na księży świeckich np. za to, że słuchają meczów i są „na ty” ze studentami.
Źródło „Krystyna” doniosło w 1963 r., że głosił on kazania na wysokim poziomie i bardzo sensowne. Zachęcał młodzież do częstej spowiedzi i codziennej komunii św., bowiem tylko poprzez intensywny kontakt z Bogiem zrozumieją sens nauki Chrystusa i staną się prawdziwymi katolikami. Uwrażliwiał studentów na to, by rozmowy prowadzone w duszpasterstwie były politycznie obojętne. Zdaniem TW „Jakuba” w 1964 r. wśród studentów panowała następująca opinia o. Hubercie Czumie: Jest dobrym mówcą, umie przemówić do młodzieży, jego kazania charakteryzują się tym, że mówi krótko i rzeczowo.
O. Hubert Czuma przygotowywał się bardzo starannie do rekolekcji akademickich w 1964 r. W prowadzonych przez siebie konferencjach ujawniał emocje szczególnie wtedy, gdy atakował ustawę o przerywaniu ciąży. Najpierw zajmował się on młodszymi rocznikami młodzieży. Zaczął organizować spotkania dyskusyjne oraz sprowadzać znanych rekolekcjonistów. Na jednym ze spotkań listopadowych w 1964 r., gdy dowiedział się od studenta, że aktywiści ZMS za pozyskanie nowego członka otrzymują 50 zł, nazwał to zjawisko łobuzerią ideologiczną. Przy okazji spotkania dyskusyjnego 25 listopada na temat filmu Przeminęło z wiatrem o. Hubert Czuma starał się przekonać słuchaczy, iż niewierzący nie może być dobry pod każdym względem, bo nie ma prawdziwej miłości bliźniego bez miłości Boga. Odnośnie do książek będących na indeksie kościelnym stwierdził, że znajdują się tam pozycje mające zły wpływ na czytelników. Zaznaczył jednak, że dzieła klasyków marksizmu katolik może czytać. Dodał, że Lenin nawet dość dużo pisał o religii przeważnie w postaci broszurek, zresztą nie mających znaczenia bo zerżniętych od Bayera.
TW „Antoni” przekazał, że 28 maja 1964 r. prowincjał [o. Stefan Dzierżek – M.I.] wizytował lubelską placówkę i z tej okazji przeprowadził szereg indywidualnych rozmów z zakonnikami. O. Hubert Czuma żalił się, że jest przeciążony pracą a ponadto cierpi na dolegliwości żołądkowe. Uskarżał się również na O. Szelmeczkę, że wykazuje za mało inicjatywy w pracy i trzeba udzielać mu zawsze dokładnych wskazówek co ma robić. Ma pretensje do rektora ks. [KUL, Mariana – M.I.] Rechowicza że ogranicza się tylko do zamienienia z nim kilku zdań a raczej jego pracą nie interesuje się. W tej sytuacji skłonny jest odejść z Lublina choć osobiście ocenia swoją pracę bardzo wysoko. O. Hubert zreferował prowincjałowi przebieg rozmowy w KWMO, w związku z klepsydrą wywieszoną w rocznicę śmierci jego ojca. Mówił że przy tej okazji wygarnięto mu wszystkie pretensje jakie władze mają w stosunku do niego, a więc to że podczas kazań występuje przeciwko ustawie o przerywaniu ciąży. Mówił, iż szantażowano go i chciano zastraszyć, ale do niczego się nie zobowiązał i żadnych przyrzeczeń poprawy nie chciał złożyć. Sądzi, iż władze dadzą mu z tą sprawą spokój. W rozmowie z prowincjałem zakonnik negatywnie ocenił postawę księży studiujących na KUL, którzy zajmują się tylko pracą naukową, chociaż mają duże możliwości pracy duszpasterskiej oraz był zaniepokojony ich swobodnym zachowaniem wobec studentek. Skrytykował profil dydaktyczno-naukowy KUL i stwierdził, że rektoratowi nie zależy na formowaniu dobrych księży. Prowincjał poradził zakonnikowi, aby bardziej dbał o zdrowie i nie myślał o odejściu z duszpasterstwa.
TW „Konrad” przekazał bezpiece, że 28 lipca 1964 r. o. Hubert Czuma opowiadał współbraciom z lubelskiej placówki, jak SB traktuje księży, którzy z nimi współpracują. Mianowicie wie o tym, że pracownicy bezpieczeństwa są w pełni pogardy dla tych wszystkich księży, którzy w jakiejkolwiek formie z nimi pracują, chociaż płacą im pieniądze to jest to tylko do pewnego czasu gdyż wszystkich księży jednakowo traktują i jednakowo ich nienawidzą. Bezpiece nie można ufać mówił Czuma, dlatego też żaden z księży nie powinien prowadzić jakichkolwiek rozmów z pracownikami bezpieczeństwa, nie pertraktować z nimi gdyż cel tego to zniszczenie kościoła.
Kpt. M. Sokołowski zanotował w lutym 1965 r., że o. Hubert Czuma przebył operację woreczka żółciowego. Do szpitala przychodziła do niego w odwiedziny kobieta. Fakt ten zaniepokoił strasznie jezuitów, gdyż początkowo uważali, że jest to podstęp ze strony Służby Bezpieczeństwa. Ustalili jednak, że to sama kobieta przychodziła do O. Wołoszyna w czasie jego choroby i doszli do wniosku, że jest to studentka. Zakonnicy uważali, że przez to wydarzenie ich współbrat może być zgubiony w oczach środowiska akademickiego, bowiem młodzież wzięłaby go na języki i jego praca na KUL straciłaby rację bytu. Obawa jezuitów była uzasadniona, bowiem KP „Józef” informował w maju 1965 r., że o. Hubert Czuma był bardzo przystojnym mężczyzną, a dziewczęta które tak pilnie chodzą do duszpasterstwa robią to dla niego, bowiem się skrycie podkochują. Zakonnik miał bardzo bezpośredni i ujmujący sposób bycia. Do każdej podejdzie, zamieni kilka słów, zwraca się po imieniu, żartuje, głaszcze dziewczęta po policzkach. Wszystkie są w niego wpatrzone z uwielbieniem. TW „Doktor” w grudniu 1965 r. scharakteryzował o. Huberta Czumę jako wysokiego blondyna w okularach, który potrafi nawiązywać znajomość i przyciągać innych do siebie. Był on dyskretny, nie uczęszczał na imprezy KUL-u, działał głównie w kościele akademickim i w baraku duszpasterstwa, zaglądał też chętnie do domów akademickich.
TW „Grzegorz” w 1965 r. był zdania, że ośrodek lubelski jest wyjątkowo trudną placówką przy czym najbardziej psują robotę studenci KUL-u. W innych ośrodkach zainteresowanie pracami duszpasterstwa jest znacznie większe. W październiku 1965 r. o. Hubert Czuma składał sprawozdanie z działalności duszpasterskiej prowincjałowi z okazji wizytacji domów w Prowincji. TW „Stanisław” stwierdził, że nie był w stanie ustalić treści tego sprawozdania, gdyż rozmowa odbyła się bez świadków. Wykorzystał sytuację, gdy obydwu nie było w pokoju, wtedy wszedł i przejrzał notatki prowincjała z tej rozmowy. Wynikało z nich, że np. o. Hubert prosił prowincjała o jeszcze jednego duszpasterza akademickiego do pomocy, gdyż według niego w duszpasterstwie akademickim powinno się przywiązywać więcej uwagi do indywidualnych kontaktów ze studentami.
Bezpieka z Warszawy śledziła w 1966 r. pobyt o. Czesława Romanowskiego w Lublinie. Podejrzewała, że zostanie on duszpasterzem akademickim przy KUL. Zamierzono mu przeszkodzić w objęciu tego stanowiska poprzez skompromitowanie go na terenie Lublina. W niedzielę zakonnik miał się spotkać ze znajomą na pl. Wolności. SB planowała wylegitymować go w obecności tej kobiety lub też zabrać na komendę MO w celu spisania protokołu. Chodziło o stworzenie śladu w aktach, nawet pod pozorem omyłkowej interwencji. W ten sposób SB planowało dać jezuicie odczuć, że znajduje się pod ciągłą obserwacją i, że nie ukryje przed nimi swojego kapłaństwa. Na zakończenie akcji zakonnik powinien znaleźć się na komendzie i odpowiedzieć funkcjonariuszowi na pytanie, czy spędzał wakacje w górach, co tam robił i z kim? Warszawska SB uważała to zadanie jako delikatne, ale bardzo ważne i informowała, że nie może zostać zdekonspirowana, dlatego meldunek w tej sprawie przesyła drogą poufną.
Cała ta operacja została wymierzona pośrednio w o. Huberta Czumę, który oprócz duszpasterza DA przy KUL, był duszpasterzem diecezjalnym i członkiem Komisji Episkopatu ds. duszpasterstwa akademickiego. Bezpieka wystosowała 10 maja 1966 r. pismo-anonim do prymasa Stefana Wyszyńskiego w imieniu studentów wyższych uczelni z Lublina, którzy uczęszczają do DA przy KUL. Rzekomo to oni proszą Prymasa, aby nie przysyłał im takich ludzi jak jezuita Romanowski czy Romanowicz. Tenże jezuita miał publicznie zachowywać się w sposób gorszący z jakąś studentką. Pikanterii dodaje fakt, że zamykał się z tą kobietą w mieszkaniu o. Huberta Czumy pod jego nieobecność. Dostało się też o. Hubertowi i z innej strony: My sądzimy, że zakonników powinna obowiązywać ich „klauzura” także tutaj, także o. Czumę i o. Wołoszyna, bo i oni zamykają się z dziewczętami. Po co nie wiadomo. Bo przecież w sprawach duszpasterskich można przyjmować w „duszpasterstwie”.
Bezpieka monitorowała na bieżąco sytuację w DA KUL za pośrednictwem tajnych współpracowników. W 1967 r. zdaniem TW „Albert” panowała wśród księży opinia, że jezuici nie spełniają zadań jakie stoją przed duszpasterstwem akademickim. Swoją działalnością nie tylko nie obejmują wszystkich uczelni w Lublinie, ale również nie mają wpływu na młodzież KUL-owską. Przyczyną tego stanu rzeczy według opinii księży jest nie wykorzystanie wszystkich istniejących środków takich jak księża studenci. Jezuici uważają, że na tego rodzaju pracę, to oni posiadają monopol. Za ich postawę i pyszałkowatość jezuici na KUL są ogólnie nie lubiani.
Tymczasem bezpieka uważała, że DA KUL w latach 1966-1967 spełniało rolę ośrodka politycznego interesów kleru. Cała jego działalność wskazuje, że dąży ono do ideologicznego podporządkowania sobie jak najwięcej młodzieży.

3.2.5.1. Sprawa obiektowa na DA KUL o krypt. „Barak” (1968-1973)

Sprawa obiektowa dotyczy działalności DA pod koniec kadencji o. Huberta Czumy i na początku o. Andrzeja Koprowskiego. W ramach tej sprawy możemy śledzić działalność o. Huberta jako duszpasterza akademickiego od stycznia 1968 r. do końca pobytu w Lublinie. Pokrywa się ona z pełnieniem przez o. Huberta funkcji superiora placówki DA przy KUL.
Kpt. Cz. Wiejak nacz. Wydz. IV KWMO w Lublinie sporządził 3 stycznia 1968 r. szczegółową charakterystykę DA KUL, której odpis przekazał do MSW. Zawarł w niej historię DA, jego strukturę, teren oddziaływania, cele i aktualne formy działalności. Wspomniał, że DA jest instytucją KUL, którą od lat kierują jezuici. Gdy idzie o aktualną kondycję DA, funkcjonariusz nadmienił: na przestrzeni ostatnich 2-ch lat zanotowaliśmy próby rozszerzenia działalności duszpasterstwa, zamiast jednego ośrodka przy KUL-u usiłowano tworzyć szereg grup przy kościołach zakonnych i parafialnych.
8 stycznia 1969 r. wpływa do akt sprawy charakterystyka o. Huberta obejmująca cały dotychczasowy okres jego pracy. Czytamy w niej, że po święceniach był duszpasterzem akademickim w Łodzi w latach 1955-1961 (z przerwą na III probację w Czechowicach od września 1959 r. do maja 1960 r.). Po powrocie zamieszkał w Łodzi bez uzyskania zgody na zameldowanie. Po przeprowadzonej z nim rozmowie ostrzegawczej 4 marca, 21 marca został skierowany wniosek o ukaranie go przez Kolegium Karno-Administracyjne. Po opuszczeniu Łodzi w 1961 r., krótko przebywał w Warszawie, po czym został skierowany do duszpasterstwa akademickiego w Gdańsku-Wrzeszczu. Tam wspólnie z ks. Czermińskim zorganizowali studia teologiczne dla osób świeckich na wzór Instytutu Wyższej Kultury Religijnej w Lublinie. Istotą jego działalności w Gdańsku było wpajanie młodzieży przekonania o potędze kościoła i jego nieomylności w zagadnieniach wiary. W 1963 r. został duszpasterzem akademickim przy KUL w Lublinie. W okresie uroczystości milenijnych w Lublinie w 1966 r. był jednym z inspiratorów przeniesienia obrazu MB z katedry na KUL. Za zakłócenie porządku o. Hubert wraz z innymi uczestnikami tego przeniesienia został ukarany grzywną.7 stycznia 1969 r. bezpieka sporządziła charakterystykę drugiego duszpasterza o. Mieczysława Wołoszyna oraz dołączyła do akt sprawy arkusz informacyjny. Do dokumentacji włączono też charakterystykę najaktywniejszych studentów z ODA. Ważnym elementem rozpracowywania DA było pozyskanie tygodniowego planu duszpasterstwa oraz jego realizacji w konkretnym tygodniu. Rejestrowano na bieżąco pracę ośrodka akademickiego – w okresie od stycznia do maja 1970 r. – za pośrednictwem dwóch aktywnych donosicieli: „Raymund”, „Rolland”. Bezpieka w tym okresie interesowała się szczególnie pielgrzymką akademicką do Częstochowy w dniach 9-10 maja, dokąd z Lublina udało się około 600 osób. 12 maja nacz. Wydz. IV KWMO w Lublinie, kpt. Cz. Wiejak zdał sprawozdanie z przebiegu tej pielgrzymki szyfrogramem do MSW.
Do akt sprawy 16 czerwca 1970 r. dołączono obszerną informację na temat DA KUL. Funkcjonariusz zaznaczył, że to duszpasterstwo, powstałe w okresie międzywojennym w ramach KUL, po 1944 r., po utworzeniu kilku uczelni państwowych, poczyna nazywać się duszpasterstwem akademickim, uzurpując sobie rolę instytucji kościelnej dla całego środowiska akademickiego. Z chwilą utworzenia w 1967 r. ośrodków rejonowych w Lublinie i innych miastach województwa ośrodek DA KUL uzyskał rangę ośrodka diecezjalnego. Styl i treść pracy duszpasterstwa są w dużym stopniu pod wpływem osobistych poglądów O. Czumy, które zawierają pewne tradycje kultywowania przeszłości burżuazyjnej podnoszonej do rangi wzorca patriotyzmu polskiego.
Bezpieka weszła w posiadanie sprawozdania o. Huberta Czumy o stanie duszpasterstwa w diecezji lubelskiej za rok 1969. W sprawozdaniu znajduje się także rozmieszczenie duszpasterstw w diecezji. Najbardziej licznym było duszpasterstwo rejonowe przy katedrze, prowadzone przez ks. Piotra Tarnowskiego. Pod względem liczebnym dwukrotnie przewyższało DA KUL. Być może te materiały pozyskano podczas rewizji, którą przeprowadzono u o. Huberta Czumy w dniu 20 czerwca 1970 r. W sąsiedztwie tych dokumentów znajduje się wykaz aktywnych studentów z DA KUL (z adresami zamieszkania) w parcelacji na cztery uczelnie: KUL, UMCS, WSR, AM.
O. Hubert Czuma i o. Mieczysław Wołoszyn zostali włączeni do sprawy o krypt. „Omega” w czerwcu 1970 r., niebawem o. Hubert Czuma zostaje aresztowany pod zarzutem przynależności do niepodległościowej organizacji „Ruch”, w której działali dwaj jego bracia. Podczas rewizji u niego znaleziono egzemplarz biuletynu „Ruchu”. Osadzono go w Warszawie, w areszcie przy ul. Rakowieckiej, celem wywołania większego wrażenia na postronnych. Śledztwo dotyczące o. Huberta objęło również osoby, z którymi był powiązany, w tym przede wszystkim studentów. Tych bezpieka nękała w wieloraki sposób.
7 sierpnia 1970 r. wpływa wniosek o przekwalifikowanie sprawy operacyjnej (SO) krypt. „Barak” na sprawę operacyjnego rozpracowania (SOR) dotyczącą o. Huberta Czumy i o. Mieczysława Wołoszyna. Ci jezuici stanowili największe zagrożenie dla władzy. SOR nie objęła dwóch pozostałych duszpasterzy: o. Jerzego Szelmeczki i o. Bronisława Sroki. Niemniej jednak tego drugiego również zamknięto w areszcie, w Lublinie, w związku ze sprawą „Ruch”. Ponieważ śledztwo nie udowodniło mu przynależności do tej organizacji a jedynie sympatię, został zwolniony z aresztu 30 stycznia 1971 r., lecz zastosowano wobec niego dozór policyjny polegający na obowiązku zgłaszania się co dwa tygodnie na I Komisariacie MO w Lublinie.
Prowincjał o. Władysław Janczak podczas wizytacji placówki w Łodzi jesienią 1970 r. przekazał współbraciom informację o aresztowaniu o. Huberta Czumy pod zarzutem prowadzenia działalności antypaństwowej. Stwierdził on, że jeśli o. Hubert dopuścił się przestępstwa o charakterze politycznym, to zrobił tym krzywdę Towarzystwu Jezusowemu jako jego członek. Ppłk M. Kieras zapisał, że zdaniem prowincjała o. Hubert Czuma mieszkając w Lublinie, był oderwany od drugiej placówki jezuitów przy ul. Królewskiej. Superior tej rezydencji o. Florian Pełka słabo orientował się w jego pracy i działalności. Według zdania o. Józefa Ogłoski, superiora jezuitów w Łodzi, o. Hubert Czuma był typem romantyka, oderwanego od realiów rzeczywistości. Ponieważ jezuici próbowali uwolnić się od podejrzeń o działalność antypaństwową, jakie ściągał na zakon o. Hubert Czuma, dlatego usiłowali sugerować, że jest on człowiekiem niezrównoważonym i nieposłusznym, zaś jego postawa antyustrojowa wynika z pochodzenia. Pewni jezuici byli zdania, że obojętny jest im ustrój społeczno-polityczny, byleby tylko Kościół miał swobodę głoszenia ewangelii. Natomiast nie widzieli niczego złego w poruszaniu problematyki moralnej w swoich wystąpieniach, nawet jeśli pojawiały się w nich krytyczne akcenty pod adresem ustroju. Zdaniem funkcjonariusza bezpieki jezuita o. Józef Ogłoska był reprezentantem poglądów większości jezuitów na sprawę współbrata o. Huberta. Prowincjał o. Władysław Janczak wyrażał się o Hubercie Czumie jako o fanatyku pozbawionym realizmu w ocenie sytuacji, bowiem w Polsce nie ma siły, która byłaby zdolna do obalenia władzy. Nadmienił przy okazji, że o. Hubert Czuma nie naruszył żadnych zasad i reguł zakonnych i nawet po poniesieniu konsekwencji karnych, nie zostanie wydalony z zakonu. Cała operacja SB obliczona była, co najmniej, na poderwanie autorytetu o. Huberta w zakonie.
W okresie osadzenia o. Huberta w areszcie zastępował go o. Mieczysław Wołoszyn. O. Hubert nadal oficjalnie pełnił urząd duszpasterza i po wyjściu z aresztu miał powrócić do DA KUL w Lublinie. Według doniesienia TW „Kowalski” o. Hubert przesyłał z aresztu listy do studentów, a w październiku w kościele akademickim odprawiono mszę św. w jego intencji.
TW „J-3” zdał 14 grudnia 1970 r. obszerną relację z nastrojów panujących wśród jezuitów w Lublinie, przede wszystkim z wypowiedzi o.Mieczysława Wołoszyna, w związku z ogłoszoną przez komunistów 12 grudnia podwyżką artykułów spożywczych, która doprowadziła do wybuchu niezadowolenia w społeczeństwie. Prawdopodobnie na fali tych zmian został wypuszczony z aresztu 9 stycznia 1971 r. O. Hubert Czuma powrócił do Lublina. O. Mieczysław Wołoszyn z pokaźną grupą młodzieży zgotowali mu owacyjne powitanie na dworcu kolejowym. Drugie powitanie nastąpiło przed siedzibą duszpasterstwa, a trzecie na mszy świętej o godz. 9 następnego dnia.
Okoliczności powrotu o. Huberta do Lublina zaniepokoiły bezpiekę. W piśmie dyrektora Dep. IV MSW, płk. St. Morawskiego, z lutego 1971 r. są one szczegółowo opisane. Dowiadujemy się, że: Koła w zakonie jezuickim potępiające dotąd Czumę za jego związki z nielegalną organizacją są obecnie zdezorientowane i zaniepokojone. Uważają że władze nie są dość konsekwentne, albo aresztowanie było zbyt pochopne. Obawiają się wzrostu autorytetu Czumy w zakonie, w dodatku w aureoli męczennika. Wiele osób ma wyrzuty sumienia za przedwczesne potępienie Czumy. Oceniamy, że zwolnienie Huberta Czumy bez zastosowania przewidzianego uprzednio nadzoru milicyjnego i prawdopodobnie bez doraźnego wyjaśnienia mu, że nadal pozostaje podejrzanym a zmianie uległ tylko środek zapobiegawczy, spowodowało niekorzystne politycznie reperkusje w środowisku jezuitów, akademickim i osób zainteresowanych sprawą. Celem przeciwdziałania powstawania przekonania o uniewinnieniu Czumy z jakichkolwiek zarzutów proponujemy rozważyć możliwość jak najszybszego podjęcia właściwych kroków prawno-zapobiegawczych powstawaniu niekorzystnej dla nas atmosfery wokół Czumy. Tymczasem podjęto na szeroką skalę czynności obserwacyjne.
O tym, że wyżej wyartykułowane obawy bezpieki nie były nadinterpretacją, świadczy np. donos informatora o ps. „Farys” ze stycznia 1971 r. Powiedział on, że jezuici byli zaskoczeni zwolnieniem o. Huberta z aresztu. Komentowali to w dwojaki sposób: część z nich twierdziła, że był niewinny lub że jego wina była niewielka, zaś część, że nowe władze łagodziły politykę wobec Kościoła. Poprawiło to nastroje panujące w zakonie, w obliczu obawy pojawienia się nowych represji, w związku ze sprawą o. Huberta.
Aresztowanie o. Huberta należy zakwalifikować do ofensywnej metody bezpieki, która również jego zwolnienie z aresztu wykorzystała do celów dezinformacji i osłabienia jego pozycji w najbliższym środowisku zakonnym. Wskutek tego o. Hubert z bohatera nagle stał się podejrzanym w swoim środowisku. Jednak ta operacja nie do końca przyniosła zamierzony skutek. TW „Henryk” poinformował funkcjonariusza w styczniu 1971 r., że pewni jezuici byli zdania, iż aresztowanie o. Huberta Czumy wzmocniło jego pozycję w zakonie. Co więcej, obawiali się, że w przyszłości może on zająć kierownicze stanowisko. Mieli pretensje do władz państwowych za brak konsekwencji w postępowaniu, przez co uczyniły z niego bohatera.
Wydarzeniem w DA KUL była wizyta posła Tadeusza Mazowieckiego 4 marca 1971 r. i jego wykład na temat Rola chrześcijaństwa we współczesnym społeczeństwie. Doniesiono bezpiece również treść odczytu wygłoszonego 10 marca w DA pt. Proces odstępstwa katolików od wiary autorstwa Stefana Wilkanowicza, redaktora „Tygodnika Powszechnego”.
Bezpieka zabezpieczała operacyjnie każdy krok o. Huberta Czumy, np. 11 marca zaszyfrowano meldunek nadany do Opola, gdzie o. Hubert miał zaplanowane rekolekcje akademickie w DA prowadzonym przez jezuitów (14-20 marca). Bezpieka w Lublinie poprosiła o powiadomienie jej o treści nauk rekolekcyjnych o. Huberta.
Służba Bezpieczeństwa weszła też w posiadanie listy wszystkich czytelników biblioteki DA KUL. Wykaz zawiera około 300 nazwisk wraz z adresami stałego zameldowania, adresem pobytu w Lublinie oraz przynależnością do uczelni. Od 28 kwietnia 1971 r. SB zajmuje się zabezpieczaniem dni skupienia młodzieży akademickiej w Częstochowie, które zaplanowano na 8-9 maja, na które zamierzało udać się około 700 studentów.
Pod koniec maja TW „Jurek” doniósł, że DA KUL organizuje obozy w górach, w tym w Tatrach Słowackich w lipcu. Równolegle bezpieka monitorowała przygotowanie studenckiej pieszej pielgrzymki do Częstochowy, która zwyczajowo startowała z Warszawy. Komenda Stołeczna MO w Warszawie już 11 czerwca 1971 r. przesłała do nacz. Wydz. IV KWMO w Lublinie informację i wytyczne odnośnie do tej pielgrzymki. Prosiła o ustalenie zamierzeń i planów odnośnie organizowania takich grup z Waszego terenu oraz ustalanie danych personalnych studentów i studentek, którzy będą uczestniczyli w tegorocznej pielgrzymce. Chodziło też o zabezpieczenie operacyjne tej uroczystości oraz wyprzedzające informowanie stołecznej milicji. Akcję tę koordynowała właśnie stołeczna MO. Gdy idzie o dwa turnusy obozu wypoczynkowego, to z powodu konspiracji bezpieka nie znała wyprzedzająco ich dokładnej lokalizacji. W trakcie trwania pierwszego turnusu, mjr Cz. Wiejak, nacz. Wydz. IV KWMO w Lublinie nadał 5 lipca szyfrogram do Sanoka informujący, że zbiórka obozu ma się odbyć, między innymi, w Komańczy. Naczelnik prosi o wylegitymowanie uczestników obozu i przesłanie listy studentów. Obóz rozbił się już 1 lipca i stacjonował w miejscowości Zatwarnica.
W czasie, gdy o. Hubert odpoczywał, ważyły się losy jego dalszego pobytu w Lublinie. KP „Dyrektor”, wpływowy jezuita, odbył spotkanie – zapewne w Warszawie – z funkcjonariuszem MSW. Informator stwierdził, że prowincjał odetnie o.Bronisława Srokę od DA KUL. W czasie jego dalszych studiów na KUL przeniesie go do placówki przy ul. Królewskiej. Zaś sprawa o. Huberta wymaga większej determinacji, bo na jego przeniesienie musi uzyskać zgodę bp.Piotra Kałwy z Lublina i bp.Jerzego Modzelewskiego z episkopatu. Jednak jest dobrej myśli, że uda mu się tę sprawę pozytywnie załatwić. Na miejsce o.Huberta przyjdzie o.Andrzej Koprowski duszpasterz akademicki z Narbutta, który przygotowuje doktorat w PAN-ie. Zamiana o. Huberta na o.Andrzeja Koprowskiego planowana jest na miesiąc sierpień i wrzesień br., kiedy to będzie jeszcze kilka innych zmian personalnych, nie ujętych w dyspozycjach, które będą ogłoszone w dniu 31-VII-1971 r. Pomocnikiem nowego duszpasterza będzie o. Mieczysław Wołoszyn, którego prowincjał chce wysłać do Francji 1 stycznia 1972 r. i w związku z tym »Dyrektor« prosi żeby go puścić do Francji.
Tymczasem bezpieka nęka o. Huberta w czasie kolejnego turnusu obozu w Bieszczadach od 15 sierpnia. Pod pretekstem niedopełnienia obowiązku meldunkowego postanowiono wyciągnąć wobec niego i Jadwigi Car wnioski administracyjne.
Z dniem 1. października rusza nowy rok akademicki, ale o.Hubert nadal jest duszpasterzem i o godz. 10 inauguruje go mszą św. Zapowiada też rekolekcje akademickie w dniach 10-13 października. Bezpieka wreszcie uzyskuje odpis oczekiwanej, pozytywnej odpowiedzi bp. P. Kałwy do prowincjała o. Władysława Janczaka, w którym zwalnia o. Huberta Czumę ze stanowiska duszpasterza akademickiego. Wraz z nim zwalnia o.Mieczysława Wołoszyna (dla zatarcia śladów?). Na ich miejsce mianowani są o. Andrzej Koprowski i o. Zenon Matuszak.
Według akt sprawy obiektowej o krypt. „Barak” nowy duszpasterz akademicki pojawił się pierwszy raz w duszpasterstwie 26 października i towarzyszył mu o. Mieczysław Wołoszyn. 12 listopada bezpieka lubelska zwraca się do bezpieki stołecznej z prośbą: o ustalenie jakie zalecenia pozostawił o.Hubert Czuma osobom z nim związanym w DA KUL, o uzyskanie wykazu „aktywu” tego duszpasterstwa, poznanie środków zabezpieczających przed penetracją duszpasterstwa przez SB, aktualną ocenę duszpasterstwa rozpowszechnianą przez o. Huberta.
Nowy duszpasterz o. Andrzej Koprowski miał problemy z zapanowaniem nad duszpasterstwem. Częściowo wzięły się one stąd, że zmiana nastąpiła nagle w trakcie trwania roku akademickiego, a po drugie studenci związani z o. Hubertem bojkotowali go. Np. zaplanowane zimowisko w Komańczy (26.12.1971-2.01.1972) stanęło pod znakiem zapytania: »Student« mówi, że O. Koprowski był w strachu, gdyż na obóz zapisało się tylko 4 osoby i dopiero w ostatnim czasie dopisało się więcej osób. Dzięki temu informatorowi, SB ewidentnie sprzyja duszpasterstwu: Zapytałem w związku z tym »Studenta« czy chce abym zabezpieczył im teren tego zimowiska, aby nie byli niepokojeni przez miejscowe władze, odpowiedział, że decyzję pozostawia mnie.
W powyższym akapicie mamy do czynienia z ciekawym zjawiskiem: pośredniej dekonspiracji informatorów w dokumentacji bezpieki poczynionej przez jej funkcjonariusza – oczywiście w ograniczonym zakresie obiegu resortowego. Wprawdzie z pola badań wyłączyliśmy kwestię rozszyfrowania pseudonimów informatorów pojawiających się w pracy, niemniej jednak warto przyjrzeć się temu zjawisku, bowiem powiela się ono w kilku miejscach tej dysertacji. Wiadomo z doniesień medialnych i ustaleń badacza IPN, że bezpieka zarejestrowała o. Andrzeja Koprowskiego jako TW „Student”. Abstrahujemy w tym miejscu od tego, czy dokonało się to za jego wiedzą i zgodą, czy nie, czy rzeczywiście współpracował on, czy jedynie dialogował. Funkcjonariusz bezpieki sporządzając informację z rozmowy z o. Andrzejem Koprowskim, redaguje ją w ten sposób: »Student« mówi, że O. Koprowski był… Gdy na bazie aktualnej wiedzy pod „Student” wstawimy o. Andrzej Koprowski, przytoczona fraza przyjmie taką postać: o. Andrzej Koprowski mówi, że O. Koprowski był… Ten fenomen konspiracji przy jednoczesnej częściowej dekonspiracji informatora powiela się w materiałach bezpieki wykorzystywanych w dysertacji np. w odniesieniu do informatorów o ps. „Tytus”, „Dyrektor” i – poniekąd – „Ryszard”.
O. Andrzej Koprowski nie odznaczał się takim talentem i charyzmatem duszpasterza akademickiego jak jego poprzednik: W niedzielę 16.I.br w kościele akademickim w czasie mszy kazanie wygłosił duszpasterz O.A. Koprowski. Poza ogólnymi sloganami, którymi zawsze są »naszpikowane« jego homilie, godnym uwagi jest tylko jedno zdanie: »Dzisiaj więcej ludzi interesuje to, jak układają się stosunki między Państwem i Kościołem w PRL, natomiast sprawy duchowe stanowiące istotę chrześcijaństwa schodzą jakoś z centrum uwagi społeczności wiernych«. Niezależnie od tego jak dalece SB wspierała poczynania o. Andrzeja Koprowskiego, stał się on również przedmiotem jej operacyjnego zainteresowania. Jedno doniesienie z tego okresu poświęcone jest instalacji dużej gabloty DA KUL przed wejściem do kościoła akademickiego.
Tymczasem o. Andrzej Koprowski swoją pozycję usiłuje ugruntować przez działania na odcinku organizacyjnym. 20 stycznia zorganizował spotkanie z zespołem redakcyjnym „Znaku”. W dniach 12-13 lutego zorganizował w Krężnicy Jarej dni skupienia, w których wzięli udział studenci z DA KUL i trzech jego filii z duszpasterzami. 6 marca 1972 r. na spotkaniu zaproponował nowy profil ośrodka. Nowy profil działalności ośrodka duszpasterskiego dotyczy wielkiego szeregu spraw związanych z wytworzeniem w ośrodku atmosfery przyjaźni i wzajemnego zrozumienia. Nowe credo duszpasterstwa wraz z podaniem struktury organizacyjnej oraz szczegółowym określeniem form jego pracy i planu na rok 72/73 znajdziemy w wyciągu notatki służbowej ze spotkania z TW „Student”. Tymi słowy przedstawił on główne cele duszpasterstwa: formowanie chrześcijan świadomych swego chrześcijaństwa – intelektualnie przygotowanych; ukształtowanie środowisk katolickich świadomych i uwrażliwionych na problemy życia społecznego w Polsce: tworzenie wspólnot, wychodzenie naprzeciw drugiemu człowiekowi, przeciwdziałanie i zmienianie stosunku konsumpcyjnego młodzieży do życia, duszpasterstwo akademickie jest szkołą kształtowania katolicyzmu otwartego. Trzeba pamiętać, że DA KUL nadawało ton duszpasterstwu akademickiemu w całej diecezji.
W czwartej dekadzie kwietnia bezpieka lubelska wraz z MSW rozpoczęła przygotowanie do zabezpieczenia dni skupienia młodzieży akademickiej w Częstochowie w dniach 6-7 maja na skalę dotąd nieznaną. W szyfrogramie do MSW kpt T. Hawrot, nacz. Wydz. IV KWMO w Lublinie, monituje o środkach zapobiegawczych. Wobec dużego zainteresowania wyjazdem studentów z uczelni państwowych w porozumieniu z KW PZPR podjęto działania zmierzające do: rygorystycznego egzekwowania obecności na zajęciach w sobotę 6 maja i poniedziałek 8 maja, zakazu zwolnień i przenoszenia zajęć na inne dni, zorganizowania dodatkowo obowiązkowych zajęć w dniu 6 maja. W celu realizacji powyższych zaleceń I Sekretarze KU [Komitetów Uczelnianych] PZPR przeprowadzą rozmowy z dziekanami poszczególnych wydziałów.
Studenci wyjeżdżali do Częstochowy pociągami i autostopem. W obu wypadkach podróż była zabezpieczona operacyjnie, o czym świadczy notatka służbowa znajdująca się w dokumentach sprawy, a sporządzona po kontroli pojazdów samochodowych przez plut. Romana Brygałę z milicji drogowej, w trakcie której ustalono tożsamość 6 studentów. Z szyfrogramu do MSW wynika, że z grupą lubelskich studentów wyjechało 6 TW celem ich identyfikacji. Jednego TW wyposażono w aparat fotograficzny.
Tuż po pielgrzymce do Częstochowy naczelnicy Dep. III i IV MSW wysłali szyfrogram do wszystkich wydziałów IV i III KWMO. Proszą oni o niezwłoczne nadsyłanie do centrali informacji zawierającej personalne rozpoznanie uczestników tej imprezy. Jeśli idzie o studentów, to informacja ma być z uwzględnieniem: kierunku i roku studiów, składu socjalnego, przynależności do organizacji. W przypadku pracujących, „centrala” domaga się podania miejsca pracy. Zanim pierwsze meldunki dotarły do „centrali”, lubelska bezpieka sporządziła pismo urzędowe, w którym wnioskowała o represje w stosunku do trzech pracowników Wyższej Szkoły Inżynieryjnej w Lublinie, aktywnych w DA. Postulowała spowodowanie, by władze WSI nie przedłużyły im umowy o pracę na 1972/73 oraz pozbawiły stypendiów i zakwaterowania w hotelu asystenckim.
Po pielgrzymce do Częstochowy bezpieka poinformowała MSW w piśmie, że w DA KUL działa pięciu tajnych współpracowników wywodzących się z „aktywu” duszpasterskiego („Jurek”, „Raymund”, „Marian”, „Andrzej”, „Kuba”) oraz dwóch ze stanu duchownego: „Józek”, „Student”. Dla „centrali” sporządzono też aktualną listę wszystkich ośrodków DA działających w Lublinie oraz krótką charakterystykę ich duszpasterzy.
Na horyzoncie pojawiła się kwestia zabezpieczenia IV Ogólnopolskiego Festiwalu Piosenki Religijnej – „Sacrosong-72”, który przyciągał młodzież, a który miał być zorganizowany w kościołach Krakowa i Nowej Huty w dniach 28 IX-1 X oraz zainteresowanie dwoma obozami wakacyjnymi w Bieszczadach.
W przeciwieństwie do pielgrzymki majowej bezpieka nie wykazywała szczególnego zainteresowania 256 pielgrzymką warszawską do Częstochowy w dniach 6-15.08.1972 r., w której studenci zwyczajowo szli w grupie 17 [gdyż ta pielgrzymka odbywała się w okresie wakacyjnej przerwy od nauki]. Niemniej jednak TW „Jurek” został wyposażony w aparat fotograficzny. Zidentyfikowani aktywiści na tej i innych imprezach religijnych byli następnie operacyjnie sprawdzani przez bezpiekę w miejscu ich stałego zameldowania. Generalnie tego typu dokumenty sprawdzające, poprzedzielane donosami wypełniają akta sprawy obiektowej do końca.
W ramach zamknięcia przeglądu tej sprawy obiektowej, pozwolę sobie zacytować pewien fragment z notatki służbowej, którą sporządził funkcjonariusz po spotkaniu z TW „Student”: Diecezjalny duszpasterz akademicki w Lublinie dotychczas nie może znaleźć wspólnego języka z duszpasterzami innych ośrodków w mieście Lublinie. Szczególnie zaś nie układa się współpraca z ks. Tarnowskim [Piotrem], który jest duszpasterzem akademickim przy kościele św. Ducha. Podejmuje on szereg inicjatyw samodzielnie, co do których ma własne zdanie a także stara narzucać swoją formę pracy innym ośrodkom. Relacje ze swej pracy duszpasterskiej składa jedynie biskupowi Kałwie [Piotrowi] – ordynariuszowi diecezji lubelskiej… A przecież: Wspólne zorganizowanie pracy wśród młodzieży akademickiej pod kierunkiem duszpasterza diecezjalnego – O. Koprowskiego mogłoby doprowadzić do stworzenia ośrodka wzorowego dla innych ośrodków w kraju. Warto tu nadmienić, że ten dynamiczny i niezależny duszpasterz akademicki przyciągał wówczas do ośrodka przy kościele św. Ducha dwukrotnie więcej studentów niż DA KUL pod przewodnictwem o.Andrzeja Koprowskiego.

3.2.5.2. Podzwonne do sprawy o. Huberta Czumy

Wskutek nacisku władz na prowincjała o. Władysława Janczaka, o. Hubert Czuma został przeniesiony z Lublina do Kalisza. TW „Tadeusz” doniósł, że odwiedził go o. Hubert i stwierdził, że swoją pracę w Kaliszu uważa za mało atrakcyjną. Czuł się zawiedziony, bowiem sądził, że nie wykorzystywano jego zdolności. Przeniesienie swoje uzasadniał wymuszeniem służby bezpieczeństwa za pośrednictwem Wydziału do Spraw Wyznań – na rektorze KUL, w zamian za co przyrzeczono zezwolenie na remont zabudowań na KUL, czego od wielu lat rektor i władze KUL nie mogły uzyskać. Miał nadzieję, że za rok lub dwa powróci do Lublina. Tymczasem nie rezygnuje on jednak ze swej pracy, musi zejść do »podziemia«, już parokrotnie po oficjalnym opuszczeniu Lublina, prowadził rekolekcje i spotkania z młodzieżą akademicką w mieszkaniach prywatnych w Lublinie i Łodzi.
O. Hubert Czuma nie znał innych okoliczności sprawy jego przeniesienia z Lublina. Wyłaniają się one z donosu KS „Dyrektor” z 7 października 1971 r. w Warszawie, w którym rozwija on wątek o. Huberta Czumy, przeniesionego parę dni wcześniej w trybie nadzwyczajnym na stanowisko rektora kościoła przy kolegium w Kaliszu [rektor kościoła jest „proboszczem” kościoła, który znajduje się na terenie innej, macierzystej parafii – M.I.]. Było to celowe pociągnięcie prowincjała, gdyż przy tym kościele nie ma ośrodka duszpasterstwa akademickiego, ani katechizacji, a więc nie będzie miał do czynienia z młodzieżą… Będzie musiał pilnować kościoła, nabożeństw i nie będzie mógł sobie jeździć. KS „Dyrektor” uzmysławia dalej oficerowi, że przeniesienie o. Huberta z Lublina było dla prowincjała zadaniem niezwykle trudnym, bo musiał uzyskać na to zgodę bpa. Kałwy z Lublina i bpa Modzelewskiego z Warszawy, gdyż jak wiadomo – Czuma – jest długoletnim duszpasterzem akademickim, wchodzi w skład Komisji Episkopatu ds. Duszpasterstwa Akademickiego, bp Kałwa zna go od dziecka, podobno go chrzcił i mocno popierał. Sam Czuma uważa się bardzo pokrzywdzonym tym przeniesieniem, mówi, że został skazany przez prowincjała na banicję. Nie brak w zakonie ludzi, którzy popierają Czumę i uważają tak samo, że Czuma został skrzywdzony przez prowincjała. Na marginesie tej sprawy informator nadmienił, iż jezuici węszą jakieś machinacje wokół o. Huberta, a powodem tego jest jego dziwne zwolnienie z aresztu bez postawienia go przed sądem. To była jedna z metod bezpieki polegająca na wygenerowaniu w środowisku podejrzeń o współpracę z SB uczciwej i Bogu ducha winnej osoby.
Z kolei mjr H. Józefiak, zast. nacz. Wydz. V KWMO w Łodzi, zanotował i podkreślił w notatce służbowej z grudnia 1972 r. inne ciekawe informacje, które uzyskał podczas rozmowy z TW „Magister” odnośnie do prowincjała o. Władysława Janczaka w kontekście o. Huberta Czumy. W relacji TW „Magister” ks. Janczak chwalił się, że dzięki jego wstawiennictwu w M.S.W. ks. Czuma odpowiadał z wolnej stopy, a na rozprawie sądowej został uniewinniony. Ks. Janczak musiał jednak złożyć obietnicę, że nie dopuści ks. Czumy do pracy duszpasterskiej z młodzieżą. Czuma przeniesiony do Kalisza, nie podporządkował się jego zaleceniom, utrzymując w dalszym ciągu kontakt ze studentami. (…) Ks. Janczak twierdził w rozmowie, że ks. Czuma jest w dalszym ciągu inwigilowany przez służbę bezpieczeństwa. T.w. ps. »Magister« wnioskuje na podstawie tej rozmowy, że ks. Janczak jest związany z aparatem M.S.W., gdyż kilkakrotnie wspominał o spotkaniach z pracownikiem, który zajmował się sprawą nielegalnej organizacji »RUCH«.
TW „Tadeusz” przekazał w listopadzie 1972 r. st. insp. Wydz. II Dep. III MSW płk. K. Sławińskiemu, że opinia o. Hubercie Czumie funkcjonująca na KUL jest następująca: posiadał instynkty przywódcze, nie znosił innych autorytetów, wszyscy którzy mu się podporządkowali i wykonywali jego polecenia byli dobrymi Polakami, wspaniałą młodzieżą i dobrymi patriotami oraz, że jego wystąpienia były fanatyczne. Na KUL tylko studenci wierni jezuicie uważali, że był wspaniały i nie zastąpiony.
Kpt. J. Michalska z Wydz. V Dep. IV MSW zanotowała na podstawie źródła „Znajomy”, że o. Hubert Czuma w kwietniu 1973 r. miał żal do współbraci z Bydgoszczy za to, że go nie rozumieli i nie chcieli mu pomóc. Byli zdania, że nie rozumiał wielu rzeczy i myślał, iż wszyscy chcą go skrzywdzić. Urządził nawet 3 dniową głodówkę, gdyż jego zdaniem ojcowie nie pozwali mu się nigdy do syta najeść, a przecież tak nie było. Raz tylko superior wspomniał żartem, że dużo je a ten zaraz się obraził. Superior wysłał go do Zakopanego na wypoczynek i wręczył mu 4 tys. zł., jednak zakonnik odmówił wzięcia pieniędzy. Superior byłby bardzo zadowolony, gdyby o. Hubert Czuma pozostał na stałe w Zakopanem. O.Hubert Czuma po rocznym pobycie w Kaliszu został przeniesiony do Bydgoszczy, gdzie również nie zagrzał miejsca na dłużej. To coroczne przenoszenie demotywuje go do pracy i obniża jego autorytet w oczach współbraci.
O. Hubert wskutek dotychczasowej operacji bezpieki jest marginalizowany i osamotniony w zakonie. Według opinii KS „Dyrektor” z maja 1973 r. ustępujący prowincjał Jańczak miał o nim takie zdanie, że nie można Czumy stawiać do żadnej bardziej odpowiedzialnej pracy, nie można na niego wiele liczyć. Zakonnik miał się czuć pokrzywdzonym przez władze i przełożonych. Nowy prowincjał o. Koczwara będzie chciał osobiście się przekonać do czego Czuma się jeszcze nadaje i nie wiadomo jak Koczwara ustawi Czumę i gdzie go przeniesie. Z dyspozycji nowego prowincjała o. Hubert został duszpasterzem akademickim w Szczecinie od 1973-1978.
O. Hubert Czuma już jako szczeciński jezuita uchodził w oczach lubelskiej SB nadal za przywódcę duchowego akademickiej grupy lubelskiej, z którą utrzymywał systematyczny kontakt osobisty i korespondencyjny. Bezpieka jego postawę charakteryzowała jako niezmienną: Dotychczas swych poglądów nie zmienił i jak wynika z jego wywodów jest zwolennikiem tworzenia nielegalnych organizacji. Uważa, że w całej Polsce są młodzi ludzie, którzy są zdolni podjąć się takiej działalności i określa ich liczbę na ok. 400 osób. W związku z zainteresowaniem o. Hubertem Czumą oraz osobami, z którymi się nadal spotykał, Wydz. III KWMO w Lublinie założył na niego sprawę operacyjnego sprawdzenia (SOS) o krypt. „Pajęczyna” 27 lutego 1974 r. Następnie o. Hubert zostanie figurantem sprawy SOR, którą omawiam przy okazji inwigilacji jezuitów w Radomiu.

3.2.6. O. Andrzej Koprowski (1971-1978)

Zreferowanie SO „Barak” stanowi bardzo dobre wprowadzenie do przedstawienia działalności DA KUL za kadencji o. Andrzeja Koprowskiego. Przyszedł on z DA przy ul. Narbutta w Warszawie, którego na tym stanowisku zastąpił o. Stanisław Opiela przybyły z zagranicy.
TW „Ryszard” doniósł w styczniu 1972 r., że o. Andrzej Koprowski po odejściu o. Huberta Czumy i za jego przyczyną był początkowo przez młodzież duszpasterstwa akademickiego traktowany jako szpieg. Z kolei o.Hubert będąc w Kaliszu, niepokoił swoim zachowaniem kurię Prowincji, ale wszyscy się go bali i nikt nie miał odwagi zwrócić mu uwagi. Oprócz tych problemów o. Andrzej Koprowski miał inne zmartwienia. Otóż drugi były duszpasterz o. Bronisław Sroka nadal spotykał się z grupą studentów z KUL i UMCS – tzw. „Podlasiaków”, a gdy idzie o grupę lubelską na pielgrzymce do Częstochowy w sierpniu 1973 r. – opiekę nad nią przejął dominikanin o. Ludwik Wiśniewski.
Pochlebne świadectwo wystawiła bezpieka lubelska o. Hubertowi Czumie w 1974 r. w kontekście następnych duszpasterzy: Jako duszpasterz akademicki zorganizował duszpasterstwo na wysokim poziomie nadał mu właściwą rangę, przez co zyskał uznanie nie tylko wśród młodzieży, ale także wśród księży i władz diecezjalnych. Po jego odejściu duszpasterstwo objęli: oo. Koprowski Andrzej i Paciuszkiewicz Mirosław. Wyżej wymienieni przez wprowadzenie swoich metod pracy doprowadzili duszpasterstwo akademickie na KUL do rozkładu. Dlatego aktualnie duszpasterstwo to jest pod obstrzałem krytyki. A sam Hubert Czuma wypowiadał się, że w Lublinie jedynie duszpasterstwo akademickie prowadzone przez ks. [Ludwika] Wiśniewskiego jest aktywne i zorganizowane na wysokim poziomie.
Oczywiście ten stan rzeczy nie smucił bezpieki, która w 1974 r. z satysfakcją odnotowała we własnej analizie, że po odejściu o. Huberta Czumy z Lublina nastąpiła istotna zmiana w profilu pracy lubelskiego duszpasterstwa akademickiego. Ma ono teraz charakter otwarty a dawny aktyw nieomal w całości wyłączył się z pracy w tym ośrodku. [Ten aktyw oczywiście był związany z o. Hubertem Czumą]. Nowy duszpasterz o. Andrzej Koprowski nie miał najlepszego zdania o o. Hubercie. Lubelska bezpieka odnotowana w notatce z czerwca 1974 r., co następuje: K.O. [kontakt obywatelski] rozmawiał z kierownikiem duszpasterstwa akademickiego ks. Koprowskim. Koprowski wyrażał negatywną opinię o Hubercie Czumie. Twierdził również, że Czuma nie cieszy się dobrą opinią u swego obecnego przełożonego. Z drugiej strony Rektor KUL nie przepadał za DA KUL. Ppłk. St. Turlej w notatce z grudnia 1974 r., opracowanej na podstawie materiałów sprawdzonych, odnotował: Obecnie rektor przysłał prowincjałowi pismo w którym żąda, aby wszystkie sprawy duszpasterstwa omówić na piśmie bo osobiście nie ma przyjemności widywać się z prowincjałem. Aby zachować twarz prowincjał powinien wycofać ludzi z KUL-u.
Z treści przestudiowanych przeze mnie dokumentów bezpieki wynika, że funkcjonariusze byli bardzo zadowoleni z zamiany o. Huberta Czumy na o.Andrzeja Koprowskiego, bowiem doprowadziło to do obniżenia dynamizmu DA KUL. Znajduje to odzwierciedlenie w informacji z listopada 1975 r., sporządzonej przez kpt. Edwarda Witucha, zast. nacz. Wydz. IV KWMO w Lublinie: Duszpasterstwo akademickie w Lublinie w zasadzie skupione jest wokół Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i w dużym stopniu uzależnione od postawy władz tej uczelni. Od czasu głośnej sprawy »Omega«, kiedy to Służba Bezpieczeństwa wszczęła śledztwo przeciwko wielu osobom związanym z KUL-em i duszpasterstwem akademickim przy KUL-u, a między innymi przeciwko ówczesnemu duszpasterzowi diecezjalnemu O. Hubertowi Czumie – rektor Uniwersytetu ks. prof. Krąpiec nie jest zainteresowany w aktywnym działaniu Ośrodka Lubelskiego DA. Dlatego też obecny duszpasterz diecezjalny – jezuita Andrzej Koprowski, realizując program działalności duszpasterstwa diecezjalnego przy KUL, nie czyni żadnych kroków w podnoszeniu poziomu duszpasterstwa jaki miało ono za czasów Czumy. Należy dodać, że taka postawa ks. Koprowskiego jest w pewien sposób sterowana poprzez t.w. ps. »Student«, który realizując wytyczne Służby Bezpieczeństwa stara się inspirować lub tonować niektóre poczynania ks.Koprowskiego. [znów tutaj pojawia się fenomen ograniczonej dekonspiracji informatora – M.I.].
Warto w tym miejscu uprzedzić nieco chronologię, by bardziej odsłonić działania TW „Student” w odniesieniu nie tylko do DA KUL, ale i całego środowiska akademickiego w Lublinie:
Praca z t.w. ps. »Student« prowadzona była pod kątem właściwego uprofilowania pracy duszpasterzy akademickich KUL, ośrodkach DA przy klasztorach i parafiach świeckich, ponadto zabezpieczano poprzez niego narady organizowane dla duszpasterzy z udziałem kierownictwa Kurii Biskupiej. Niezależnie od tego poprzez niego prowadzono izolację ks. L. Wiśniewskiego od pozostałych księży prowadzących ośrodki DA na terenie m. Lublina i rozpoznawanie działalności wspólnot religijnych. Ta sytuacja o tyle była SB na rękę, że DA KUL pełniło w latach 70. rolę ośrodka koordynującego pracę ośrodków duszpasterstw akademickich w Lublinie oraz w całej diecezji. Na jego czele stał o. Andrzej Koprowski, zarazem jako duszpasterz diecezjalny.
O. Andrzej Koprowski jako duszpasterz diecezjalny, był odpowiedzialny za organizację wyjazdu na pielgrzymkę studentów na Jasną Górę w dniach 8-9 maja 1976 r. Bezpieka odnotowała, że rozłożył on ten obowiązek na poszczególnych duszpasterzy lubelskich oraz zalecił im, aby nie przyjmowali zgłoszeń zbyt dużej liczby studentów, ze względu na ograniczoną ilość miejsc noclegowych w Częstochowie. Ze strony DA KUL studentom z Lublina towarzyszył w pielgrzymce jedynie o. Mirosław Paciuszkiewicz.

(…)

6.3.2. Biogram i plan przedsięwzięć operacyjnych

W planie przedsięwzięć operacyjnych sporządzonych przez por. mgr. Tadeusza Żabińskiego w lutym 1980 r. na pierwszym miejscu zamieszczono biogram osoby i opis dotychczasowej działalności o.Huberta. Z biogramu dowiadujemy się, że pochodził on z rodziny inteligenckiej i miał sześcioro rodzeństwa. Jego ojciec w okresie międzywojennym był znanym działaczem katolickim, autorem wielu opracowań szkalujących komunizm. Za działalność polityczną godzącą w ustrój PRL, w latach 50-tych odbywał karę pozbawienia wolności. Hubert Czuma jako uczeń LO w 1946 r. założył nielegalną organizację typu chadecko-narodowego (»Partia Narodowo-Katolicka«). Po ukończeniu szkoły średniej przez rok studiował na KUL, po czym wstąpił do jezuitów.
Po święceniach kapłańskich w 1955 r. został skierowany do Łodzi na stanowisko duszpasterza akademickiego, gdzie dał się poznać jako utalentowany organizator. Następnie w 1961 r. został oddelegowany do Warszawy skąd, po krótkim pobycie, skierowano go do Gdańska-Wrzeszcza na stanowisko duszpasterza akademickiego. Prowadził tam aktywną działalność wśród młodzieży, dążąc do utworzenia silnej i zwartej grupy aktywu. W tym okresie atakował z ambony ateizm i ustawę o przerywaniu ciąży. Wspólnie z ks. Czermińskim zorganizował studia teologiczne dla osób świeckich, na wzór Instytutu Wyższej Kultury Religijnej w Lublinie.
W sierpniu 1963 r. został duszpasterzem akademickim w Lublinie. Tam również prowadził aktywną działalność, wykorzystując miejscowych księży, pracowników KUL i studentów. W tym okresie praca jego i działalność, poza pogłębianiem wiedzy religijnej, nakierowana była także na negatywne i niekorzystne politycznie urabianie młodzieży, w celu kształtowania zaangażowanych postaw działaczy katolickich, którzy zdolni byliby do pełnych poświęceń na rzecz Kościoła. Jego praca wykraczała także poza ramy konfesyjnej działalności i to szczególnie zajmowało bezpiekę. Oficer SB przyznał, że choć oficjalnie działalność ośrodka prowadzonego przez o. Czumę nie miała znamion politycznie wrogich i antypaństwowych, to cele swoje osiągał on poprzez umiejętne wytwarzanie bardzo subtelnej atmosfery negacji w stosunku do ustroju PRL, odpowiednie kierowanie dyskusjami i tendencyjne ukazywanie problemów natury społeczno-gospodarczej i politycznej.
W czerwcu 1970 r. aresztowano o. Huberta Czumę na podstawie podejrzenia o przynależność do organizacji „Ruch”. Ta organizacja, zdaniem funkcjonariusza SB, miała na celu obalenie ustroju PRL przemocą. Z uwagi na brak dowodów na przynależność o. Huberta do tej organizacji, Prokuratura Wojewódzka w Warszawie umorzyła postępowanie przygotowawcze w listopadzie 1970 r., niemniej jednak z aresztu wypuszczono go dopiero w styczniu 1971 r. – po przełomie grudniowym. Bezpieka nie mogła pogodzić się z decyzją prokuratury, bowiem, jej zdaniem, zgromadzone materiały niezbicie dowodzą, że był on duchowym przywódcą tej organizacji oraz przygotowywał do wstąpienia do niej nowych członków. Temu m.in. celowi służyły liczne obozy szkoleniowo-wypoczynkowe na których prowadzono dyskusje, prelekcje i osobiste rozmowy mające rozeznać i ideologicznie ukierunkować ich uczestników. [Wynika stąd, że bezpiece nie udało się przekształcić tajnych materiałów operacyjnych na jawne materiały dowodowe w śledztwie. To był jeden z głównych problemów SB przy tego typu rozpracowywaniu].
Po powrocie z aresztu zanotowano szereg jego negatywnych wystąpień, w następstwie których, wskutek interwencji władz u prowincjała, został przeniesiony w październiku 1971 r. do Kalisza. W Kaliszu zorganizował 30-osobową grupę młodzieży, z którą spotykał się dwa razy w tygodniu. Nie zaprzestał kontaktu z członkami „Ruchu” w Lublinie. W tej sytuacji były Ref. SB w Kaliszu, w sierpniu 1972 r. założył sprawę operacyjnego rozpracowania krypt. »Fanatyk« nr rej. 13493. O. Hubert Czuma nie zagrzał długo miejsca w Kaliszu, bowiem we wrześniu 1972 r. wylądował w Bydgoszczy, gdzie przejął obowiązki wikariusza z katechizacją młodzieży szkół średnich [z inspiracji SB był stopniowo degradowany]. Ale i na tym miejscu odrodził się jak przysłowiowy „feniks z popiołów”. W porozumieniu z duszpasterzem akademickim głosił nauki na konferencjach światopoglądowych przeznaczonych dla studentów. Należy przypomnieć w tym miejscu wspomnianą w dysertacji deklarację złożoną bezpiece przez poprzedniego prowincjała o. Władysława Janczaka, że nie dopuści o. Huberta do wychowywania młodzieży, którą następny prowincjał, o. Tadeusz Koczwara, nieostrożnie podtrzymał – a to wynika z dokumentacji, którą poniżej przedstawimy.
O. Hubert po przeniesieniu do Szczecina oficjalnie rozpoczął pracę jako duszpasterz rodzin, faktycznie pełniąc jednakże funkcję pomocnika duszpasterza akademickiego. Przejawiał tendencje do objęcia przewodnictwa w DA i kierowania pracą ze studentami. Przybycie O. Czumy w aureoli męczennika, wyraźnie uatrakcyjniło ośrodek DA w parafii OO Jezuitów, czego efektem była większa ilość uczestników. Do chwili objęcia przez niego oficjalnie funkcji duszpasterza akademickiego od października 1975 r. przyjmował postawę pasywną odnośnie do tematów społeczno-politycznych. Z relacji funkcjonariusza wynika, że od tego momentu nasiliły się jego agresywne i wrogie wystąpienia pod adresem ustroju socjalistycznego. Organizował spotkania młodzieży akademickiej z ludźmi opozycji, np. z Leszkiem Moczulskim czy pełnił rolę rzecznika obrony ob. Krasnodębskiej obwinianej o umożliwienie zorganizowania w jej mieszkaniu spotkania członków ROPCiO.
W sierpniu 1978 r. prowincjał o. Tadeusz Koczwara skierował go do Rzymu na roczne studia duchowości. Tam przeżył wybór papieża Polaka i już w lutym 1979 r. powrócił do kraju, gdzie nawiązał kontakt z osobami prowadzącymi działalność antysocjalistyczną. Zainspirował osoby znane z takiej działalności do utworzenia międzyośrodkowej rady DA, która stanowiłaby parawan dla aktywizowania wrogiej działalności politycznej i możliwości jej poszerzenia.
W 1979 r. w ramach dyspozycji nowego prowincjała o. Zygmunta Perza, o. Hubert został przeniesiony do Radomia, gdzie pełnił obowiązki wikariusza i katechety. Utrzymywał kontakty ze swymi rodzonymi braćmi zaangażowanymi w działalność opozycyjną. W Poznaniu 29 lipca 1979 r. uczestniczył w spotkaniu w DA prowadzonym przez dominikanów, gdzie odczytano deklarację założycielską „Ruchu Młodej Polski”. Angażował się w program i działalność ROPCiO.
Funkcjonariusz twierdzi, że o.Hubert w Radomiu prowadzi aktywną pracę duszpasterską z młodzieżą w kościele OO Jezuitów w Radomiu. Z uwagi na atrakcyjność prowadzonych przez niego zajęć, na katechezę uczęszczają uczniowie z innych parafii. Nie stwierdzono dotychczas, by angażował się w duszpasterstwo akademickie i czynił starania o objęcie funkcji na tym odcinku. Z pewnym zawodem funkcjonariusz konstatuje: wrogie akcenty pojawiające się w większości jego kazań, nie wypełniają znamion przestępstwa pozwalających na wszczęcie śledztwa. Nie stwierdzono również jak dotychczas, by prowadził działalność nielegalną uzasadniającą wszczęcie postępowania przygotowawczego.
W podsumowaniu funkcjonariusz utyskuje, że nawet przy istniejącej sieci OZI nie możemy w zadowalającym stopniu kontrolować, rozeznawać i przeciwdziałać działalności O. Czumy. Wynika to z faktu, że o. Hubert zachowywał dużą ostrożność i powściągliwość w kontaktach, doskonale się konspirując oraz stosując samokontrolę po wyjściu z domu zakonnego. Te i inne powody uzasadniały konieczność wszczęcia SOR. Oprócz wyłuszczonego na wstępie celu rozpracowania, oznaczono pięć jego kierunków na następujących odcinkach: duszpasterstwa akademickiego, „aktywu” skupionego wokół niego, środowiska kościelnego i zakonnego, publicznych wystąpień oraz na odcinku działań dezintegracyjnych (ich celem było poderwanie autorytetu figuranta w środowisku świeckim i kościelnym).
Spośród posiadanych już możliwości operacyjnych SB wyliczyła: 4 TW działających w jego otoczeniu; techniczne zabezpieczanie kazań, inwigilacja korespondencji i podsłuch telefoniczny od października 1979 r.; zastrzeżenie mu do 1981 r. wyjazdów do krajów kapitalistycznych i socjalistycznych, wypisano również wniosek o jego internowanie na wypadek poważnego zagrożenia. Rozważano też możliwość zainstalowania podsłuchu pokojowego. Zaplanowano aż 19 konkretnych przedsięwzięć operacyjnych, z oznaczonym terminem wykonania (do jednego roku), a za każde przedsięwzięcie byli odpowiedzialni poszczególni funkcjonariusze. Z planu operacyjnego wynika, że o. Hubert miał być inwigilowany i rozpracowywany 24 godziny na dobę.

6.3.3. Komentarz do informacji zawartych w biogramie

Biogram jest sumarycznym streszczeniem materiałów zgromadzonych na figuranta w aktach SOR. Lakoniczne stwierdzenia biogramu można weryfikować poniekąd od 9 sierpnia 1976 r., bowiem w tym dniu powstała notatka służbowa zachowana w teczce sprawy kontrolnej „Fanatyk” jako pierwszy z załączonych dokumentów. Niektóre z tych dokumentów streścimy w ramach komentarza i poszerzenia treści biogramu.
6 sierpnia 1976 r. st. insp. Wydz. V Dep. IV WSW ppłk S. Turlej przeprowadził rozmowę z KO „Tadeusz”. Z treści rozmowy wynika, że pod tym pseudonimem nadanym mu przez bezpiekę kryje się ówczesny prowincjał o. Tadeusz Koczwara, który w trybie urzędowym kontaktował się z urzędem bezpieczeństwa. Funkcjonariusz relacjonuje jego słowa: O ile chodzi o ks. Czumę, o którym już rozmawialiśmy wielokrotnie, ja nie mogłem zabronić Czumie pójścia z pielgrzymką, gdyż wywołałoby to różne komentarze i nie tylko w Zakonie. Ja osobiście już z nim rozmawiałem i uprzedziłem, że zakonowi zależy na tym aby żadnych działań politycznych nie prowadził, bo to utrudnia nam w różnych sprawach i w rozmowach z władzami. Jeśli będą jakieś wypowiedzi to proszę mnie poinformować.
Mówiąc najoględniej, prowincjał wykazał się co najmniej brakiem wyobraźni, co przekładało się automatycznie na odpowiednie czynności operacyjne przeciw o. Hubertowi Czumie. W notatkach z rozmów funkcjonariusze zapisywali tylko te informacje, które stanowiły jakąś wartość dla bezpieki. A te odnotowane o o.Hubercie niewątpliwie do nich należały. Wygląda na to, że rozmowa została przeprowadzana w trakcie pielgrzymki wakacyjnej ze Szczecina do Częstochowy i była następstwem poprzednich rozmów. Skąd tak natychmiastowa reakcja MSW? Ku niezadowoleniu MSW o. Hubert został formalnie duszpasterzem akademickim w Szczecinie w 1975 r. i prowadził intensywną działalność integracyjną. Czy to był jedyny powód tej błyskawicznej reakcji?
Odpowiedź na to pytanie znajduje się w następnym dokumencie z 29 grudnia 1976 r. Zast. KW MO ds. SB w Szczecinie, ppłk mgr Jarosław Wernikowski, przesłał pismo przewodnie z wnioskiem do MSW. Wniosek dotyczył zezwolenia spowodowania przeniesienia ze Szczecina ks. Huberta Czumy, z prośbą o zajęcie stanowiska, a w przypadku akceptacji wsparcia w realizacji. W piśmie przewodnim poinformowano również, że przedmiotową sprawę konsultowano wstępnie z UdsW. Uzyskano ocenę, że Urząd Wyznań działania podejmie, jakkolwiek nie można w pełni ręczyć za osiągnięcie żądanego rezultatu. W dołączonym wniosku znajduje się wykaz „zasług” o. Huberta w stosunku do PRL, stworzony na podstawie jego wystąpień w Szczecinie, w kontekście całej dotychczasowej działalności. Z wykazu „zasług” wynika, że był on wrogiem istniejących u nas stosunków polityczno-społecznych i komunizmu w ogóle. Jego wystąpienia przynosiły dużą szkodę procesowi normalizacji stosunków między Państwem a Kościołem, wytwarzają w środowiskach jego oddziaływania nastroje niezadowolenia, defetyzmu politycznego, a w określonych sytuacjach powodują także wzrost napięć społecznych zagrażających utrzymaniu bezpieczeństwa i porządku publicznego [o. Hubert został wykreowany na wroga nie tylko PRL, ale również Kościoła]. SB zależało na jego przeniesieniu do ośrodka o mniej licznym środowisku studenckim i inteligenckim oraz nie posiadającego zakładów wielkoprzemysłowych. Nadmieniam, że podobnie wymieniony z inspiracji Departamentu IV MSW został w 1972 r. przeniesiony z Lublina do Kalisza, a prowincjał OO. Jezuitów – Koczwara w maju 1973 r. oświadczył, że ks. Czuma do pracy w duszpasterstwie akademickim wrócić nie może. Powyższe stanowisko może być wykorzystane w aktualnej sytuacji [podkreślenie – M.I.].
Bezpieka miała na uwadze dalekosiężne korzyści z tego przeniesienia. Oto one: Ponadto za wnioskiem przemawiają następujące racje: figurant w każdym nowym środowisku aklimatyzuje się stosunkowo długo i w tym okresie zarówno w kazaniach jak i działalności z młodzieżą ogranicza się do tematyki religijnej. Działalność wrogą dynamizuje dopiero po rozpoznaniu środowiska i ugruntowaniu swoich wpływów. Przeniesienie wpłynie więc na okresowe zahamowanie i ograniczenie negatywnego oddziaływania. Ponadto spowoduje przecięcie nawiązanych kontaktów i nieformalnych więzi z miejscową inteligencją i studentami. Zmiana duszpasterza spowoduje regres w działalności ośrodka, z kolei środkami pracy operacyjnej kształtować się będzie niekorzystne opinie o byłym duszpasterzu, co wpłynie na obniżenie jego popularności i zneutralizowanie posiadanych wpływów. [Nawet z góry zakładany regres duszpasterstwa po odejściu o. Huberta bezpieka planowała wykorzystać przeciw niemu].
Wnioskodawca nadmienił, że w wypadku akceptacji MSW dla tego planu operacyjnego bezpieka zainspiruje UdsW w Szczecinie do opracowania stosownego dokumentu i skierowania go do Urzędu Wyznań w Warszawie z prośbą o interwencję u prowincjała OO. Jezuitów ks. Koczwary. Oficjalne pismo do prowincjała zatem miała wysłać Warszawa, a nie Szczecin, celem wywarcia większego nacisku na niego. Wydaje się, że ta skrupulatnie przygotowywana operacja nie dosięgła celu. MSW prawdopodobnie po wysondowaniu stanowiska ówczesnego prowincjała uznało, że niczego nie osiągnie. Gdyby było inaczej, zapewne w teczce sprawy kontrolnej pozostałby tego ślad. Tymczasem treść kolejnych zachowanych dokumentów świadczy o tym, że pomysł z owym wnioskiem na razie odroczono albo istotnie zmodyfikowano.
Następnym dokumentem jest szyfrogram ppłk mgr. A. Świerczyńskiego, nacz. Wydz. IV KW MO w Gdańsku, do MSW, z 28 lutego 1977 r., informujący o treściach kazań rekolekcyjnych, które o.Hubert wygłosił do studentów w Gdańsku-Wrzeszczu w dniach od 24 do 27 lutego 1977 r. Potem w aktach spotykamy stenogramy kazań wygłaszanych przez niego w Szczecinie (20.02.1977; 10.07.1977) i przesłanych do Warszawy. 14 marca 1978 r. kpt. mgr Cz. Zuziak, zast. nacz. Wydz. IV KWMO w Szczecinie, przesłał do MSW w Warszawie fragmenty kolejnych trzech kazań (10.03.1978; 11.03.1978; 12.03.1978). Dwa pierwsze zostały wygłoszone podczas nauk rekolekcyjnych w katedrze św. Jakuba w Szczecinie.
Następna dokumentacja ujawnia kulisy działań operacyjnych, w których bezpieka uruchamia ordynariusza bp J. Strobę. Pretekstem do tego była próba formalnego założenia Studenckiego Klubu Solidarności za wiedzą i inspiracją o.Huberta. W meldunku przesłanym do MSW w Warszawie na tę okoliczność czytamy: Dwoma niezależnymi kanałami poinformowano bpa J. Strobę o tych zamierzeniach informując jednocześnie, że czyni się to za wiedzą ks. H. Czumy, który – na bazie kierowanego przez siebie ośrodka – dąży do założenia wrogiej socjalizmowi organizacji, jaką jest SKS. W przekazie tych informacji sugerowano, że przyniesie to szkodę nie tylko duszpasterstwu akademickiemu, ale całemu Kościołowi. Biskup J. Stroba wyraźnie stwierdził, ze nie może być mowy o jakiejkolwiek działalności politycznej na bazie kościelnej, zabrania księżom angażowania się w nią. Ordynariusz nosił się z zamiarem przeprowadzenia osobistej rozmowy z ks. Hubertem Czumą chcąc od niego uzyskać konkretne wyjaśnienia. Z zamierzeń tych zrezygnował, stwierdzając pod adresem ks. H. Czumy, że jest to człowiek niezrównoważony a ponadto wyraził obawę, że mogło by to zrazić studentów przeciw niemu. Taka rozmowa może odnieść odmienny skutek. Dodał jednocześnie, że ks. Czuma w Szczecinie pozostanie najdłużej do czerwca br. Biskup miał polecić kanclerzowi, aby o wszystkich zastrzeżeniach dotyczących działalności o. Huberta informował go na piśmie i żądał od o. Huberta pisemnego zajęcia stanowiska w tej sprawie. Meldunek ujawnia także, że bezpieka podjęła konkretne czynności, by skłócić o. Huberta z pozostałymi duszpasterzami akademickimi w Szczecinie.
W tym kontekście na zacytowanie zasługuje pewien fragment donosu TW „Eryk” z 1979 r. Abp H. Gulbinowicz w rozmowie z TW „Eryk” oskarża arcybpa Strobę, że właśnie on wykończył Czumę, będąc jeszcze ordynariuszem szczecińskim. Twierdził, że były duże naciski ze strony władz na Strobę, by jakoś załatwił sprawę z tym zakonnikiem. Stroba widząc swój awans na stolicę arcybiskupią w Poznaniu uległ władzom poświęcając Czumę. Jezuita o. Majkowski w rozmowie z t.w. mówił, że niepotrzebnie angażuje się w działalność polityczną, przysparzając swym przełożonym wiele kłopotów. Po prostu prowincjał czy przełożony domu jezuitów jest ciągle nękany przez SB. Zarzuca się mu, że do działalności tej wciąga młodzież, która później jest szarpana przez władze i SB, zwalniana z uczelni itd. Ci poszkodowani również skarżą się władzom zakonnym. Czuma zaś znajduje tylko jedno sakramentalne wyjaśnienie przed swymi przełożonymi: »ludzie muszą za prawdę cierpieć«.
Nasunąć się może pytanie, na jakiej podstawie bp J. Stroba nieomal kategorycznie stwierdził, że o. Hubert pozostanie w Szczecinie najwyżej do czerwca, czyli do zakończenia roku szkolnego i akademickiego? Przecież nie było w jego mocy ani w zakresie kompetencji spowodowanie wyrzucenia o. Huberta ze swojej diecezji. Biskup ordynariusz dysponował jednak pewnym środkiem, o którym bezpieka zapewne wiedziała. W ostateczności mógł pozbawić o. Huberta misji kanonicznej w odniesieniu do podległej mu diecezji. Wtedy, nawet gdyby o. Hubert pozostał w Szczecinie, przebywałby poniekąd w „areszcie domowym domu zakonnego”. Mógłby spełniać funkcję kapłańską bez ograniczeń w zakresie wewnętrznym w stosunku do jezuitów, natomiast byłby ograniczony w zakresie duszpasterstwa zewnętrznego.
Z lektury następnych dokumentów wynika, że prowincjał o. Tadeusz Koczwara nie zamierzał uginać się przed standardowym działaniem bezpieki, prowadzącym do konfrontacji go z ordynariuszem diecezji, a z drugiej strony w tej napiętej sytuacji nie widział sensu utrzymywania o.Huberta w Szczecinie. Wymyślił dla niego następujące rozwiązanie: o.Huberta wyjedzie na tzw. rok sabatyczny do Rzymu, gdzie oprócz odpoczynku, nauczy się języka włoskiego oraz dokształci w zakresie duchowości ignacjańskiej. O. Hubert Czuma złożył 8 czerwca 1978 r. w Wydziale Paszportów KWMO w Szczecinie dokumenty na wyjazd do Włoch w okresie od 1 sierpnia do 1 listopada 1978 r. [można się było wtedy ubiegać o tymczasową wizę]. Bezpieka tymczasem pozyskała informację, że zaplanował on w ośrodku DA w Szczecinie, w dniach 5-10 listopada, Tydzień poświęcony powstaniu niepodległej Polski, na który już zaprosił Władysława Bartoszewskiego z Warszawy i Ryszarda Bendera z Lublina. W tej sytuacji miejscowa bezpieka prosi MSW o zajęcie stanowiska w sprawie wydania w/w paszportu.
O. Hubert brał pod uwagę różne scenariusze po wyjeździe za granicę. Liczył się nawet z tym, że jego pobyt będzie wydłużany przez władze zakonu z inspiracji bezpieki. Nie był zadowolony z tego wyjazdu, gdyż obawiał się, że dotychczasowa jego praca organiczna pójdzie na marne. Sugerował młodzieży, aby przeniosła się do innych ośrodków DA w przypadku gdyby jego następca był negatywnie ustosunkowany do »Ruchu«.
W teczce sprawy kontrolnej znajduje się szyfrogram w sprawie wyjazdu o.Huberta do Rzymu przesłany 3 sierpnia 1978 r. z KW MO w Szczecinie do MSW, z którego wynika, że otrzymał już paszport i oczekuje na przyznanie wizy do Italii. Warto w tym miejscu nadmienić, że 6 sierpnia 1978 r. zmarł w Castel Gandolfo papież Paweł VI. O. Hubert znajdzie się w Rzymie w okresie przełomowym dla papiestwa. Potem nastąpi wybór i śmierć Jana Pawła I oraz wybór Jana Pawła II.
Z biogramu wynika, że o. Hubert długo nie zabawił w Rzymie i wrócił do Polski w lutym 1979 r. W tym czasie zmieniła się zupełnie sytuacja Kościoła w Polsce w związku z wyborem Polaka na papieża. O. Hubert natychmiast to wykorzystał. Z przyzwolenia prowincjała powrócił na placówkę do Szczecina [skąd bp J. Stroba przeniósł się do Poznania – M.I.] i rzucił się z nową energią w wir pracy w DA. W szyfrogramie do MSW z 27 kwietnia 1979 r. czytamy: Ks. H. Czuma po powrocie z Rzymu w dniu 15.02.1979r., niezwłocznie nawiązał kontakt organizacyjny z osobami prowadzącymi działalność antysocjalistyczną zarówno w Szczecinie jak i na terenie kraju. Mimo nie uzyskania jurysdykcji [podkreślenie – M.I.] na pełnienie funkcji duszpasterza akademickiego włączył się aktywnie w działalność organizacyjną. Oprócz tego zainspirował pewnych studentów do utworzenia międzyośrodkowej rady DA, która stanowiłaby parawan do aktywizowania wrogiej działalności politycznej i możliwości jej rozszerzenia w środowisku akademickim i inteligenckim Szczecina. Standardowo i konsekwentnie atakował ustrój socjalistyczny z ambony. W następstwie tego 13 kwietnia 1979 r. wojewoda szczeciński podczas rozmowy z nowym ordynariuszem Szczecina, bp. Kazimierzem Majdańskim, przedstawił szkodliwe aspekty działalności ks. H. Czumy. Biskup kurtuazyjnie oświadczył, że zbada sprawę dokładnie, jako że na razie nie zna bliżej problemu.
O. Hubert nie zwalniał tempa pracy w duszpasterstwie, a bezpieka – tempa w ramach czynności operacyjnych. Kolejny dokument z 26 czerwca 1979 r., przesłany ze Szczecina do MSW, odsłania nowy rozdział w tej akcji. Bezpieka już wie, że o. Hubert Czuma z dyspozycji nowego prowincjała o. Zygmunta Perza ma się przenieść do Radomia do końca września, i że nie mógł się on z tym faktem pogodzić. Aktyw studencki podjął próbę opracowania protestacyjnej petycji – domagając się zmiany decyzji. W pierwotnych założeniach dokument ten miał być skierowany do miejscowej Kurii, Prowincjała Zakonu Jezuitów i Papieża. 21 czerwca zapoznano studentów z projektem petycji, ale bezpieka za pomocą swoich agentów spowodowała dyskusję nad jego treścią, w której pod pretekstem dobra sprawy, postanowiono zrewidować gruntownie petycję. Była to typowa gra na zwłokę, ponieważ 23 czerwca frekwencja była niska (koniec sesji akademickiej) i wskutek tego uzyskano znikomą ilość podpisów pod nową petycją, przez co zrezygnowano z przesłania jej do biskupa ordynariusza i papieża. Poprzestano na interwencji u prowincjała, u którego los o. Huberta był już przesądzony; musiał on zmienić miejsce pobytu. W pierwszym odczuciu Radom był dla niego miejscem zsyłki, jednak było to zrządzenie losu. Dla wytrawnego „wojownika antykomunistycznego” Radom okazał się być środowiskiem poniekąd naturalnym, biorąc pod uwagę „wypadki czerwcowe” (1976). Stał się on także doskonałym miejscem wypadowym we wszystkie kierunki Polski. Paradoksalnie tutaj o. Hubert Czuma „zaczumuje” na dziesięciolecia. W momencie redakcji tej dysertacji o.Hubert Czuma nadal przebywa w domu zakonnym w Radomiu.

6.3.4. Dokumentacja z rozpracowywania figuranta w Radomiu

W 1978 r., w trakcie wznoszenia ścian konstrukcyjnych pierwszego piętra nowego domu jezuitów w Radomiu, powstał plan Wydz. IV KWMO zamontowania w jego pomieszczeniach instalacji podsłuchu. W styczniu 1979 r. został delegowany z MSW do Radomia st. insp. Dep. Techniki MSW, celem weryfikacji na miejscu możliwości tej instalacji. Budynek wtedy był w stanie surowym, a prace przerwano ze względu na okres zimowy. Nie podjęto jednak żadnych działań techniczno-operacyjnych celem dotarcia do obiektu i osób kierujących budową. W lipcu, a prawdopodobnie ma to związek z planowanym przybyciem o. Huberta, zintensyfikowano tę operację. Oddział bezpieki w Radomiu opracował 12 lipca plan czynności operacyjnych. Dnia 25 lipca przybyli dwaj oficerowie MSW z Warszawy i stwierdzili, że plan jest niedostateczny, że nie podjęto żadnych istotnych czynności, że prace budowlane są na ukończeniu, a miejscowe służby nie mają żadnej realnej koncepcji operacyjnego i technicznego wejścia na obiekt. W tej sytuacji podjęto rozmowę w obecności komendanta KWMO z naczelnikami Wydz. IV i „T”, która doprowadziła do następujących konkluzji: Przy obecnym stanie robót budowlanych (brak elewacji zewnętrznej i podłóg), jest jeszcze możliwość instalacji PP w 4-5 pomieszczeniach najbardziej interesujących ze względu na ich przeznaczenie; Realizacja zadania jest możliwa przy bardzo aktywnej pracy operacyjnej, zapewniającej w krótkim czasie pozyskanie do współpracy kierownika robót ob. Piotra Wysockiego oraz wprowadzenie jako dozorcy obiektu emerytowanego pracownika S.B. Z powyższego wynika, że bezpieka wykorzystywała w czynnościach operacyjnych własnych emerytów. W teczce sprawy kontrolnej nie mamy żadnej wzmianki o dalszych usiłowaniach zamontowania podsłuchu pokojowego.
Według informacji sporządzonej przez bezpiekę, również na podstawie donosu TW „Heniek” z 4 września, o. Hubert Czuma zjawił się w Radomiu 1 września. Nie dopełniając jeszcze obowiązku meldunkowego, zamieszkał przy ul. Szewskiej, a stołował się wraz jezuitami i księżmi świeckimi w parafii św. Jana. Codziennie słuchał Radia Wolna Europa. Chętnie dyskutował z ks. dr. Z. Domagałą, duszpasterzem akademickim i wikariuszem parafii św. Jana. Chciał jak najszybciej przeprowadzić się do nowego domu, choćby jeszcze niewykończonego. Bezpieka usiłowała zainstalować mu podsłuch pokojowy w tymczasowym miejscu pobytu. Jego telefoniczne rozmowy były oczywiście podsłuchiwane. Bardzo dobrze się konspirował, np. ważna dla niego korespondencja przychodziła do Radomia na nie ustalony przez bezpiekę adres.
W następnej notatce, sporządzonej 12 października 1979 r. a przekazanej z KWMO w Radomiu do nacz. Wydz. V Dep. IV MSW, poinformowano: w dn. 27.09.1979 r. w Radomiu, na posiedzeniu duszpasterzy akademickich ośrodka radomskiego ustalono, że ks. Czuma zajmował się będzie działalnością duszpasterską głównie wśród młodzieży szkół średnich. Przy kościele OO Jezuitów nie zamierza się tworzyć nowego ośrodka duszpasterstwa akademickiego. Jakkolwiek była to pożądana przez bezpiekę informacja, to inna już taką nie była. Okazało się, że o. Hubert utrzymywał kontakty z byłymi studentami czy aktualnymi pochodzącymi z Lublina, Bydgoszczy i Szczecina. Wielu z nich chciało go odwiedzić, ale nie mógł ich przyjąć ze względu na niekorzystne warunki mieszkalne. Odraczał te wizyty na czas, gdy wprowadzi się do nowego domu.
Bezpieka koncentrowała się teraz szczególnie na dokumentowaniu treści jego kazań, w których krytykował poczynania władz, demaskował marksizm, podważał podstawy ustrojowe PRL i godził w sojusze w ramach Układu Warszawskiego. Pierwszy meldunek operacyjny w elektronicznym systemie ewidencji „ESEZO”, został nadany do MSW 28 kwietnia 1980 r. i zawierał dwa stenogramy kazań wygłoszonych przez niego podczas rekolekcji w kościele NMP w Radomiu.
4 czerwca 1980 r. bezpieka sporządziła konspekt dla UdsW na okoliczność służbowej rozmowy pracownika urzędu wyznań z superiorem, celem zdyscyplinowania o. Huberta. Scenariusz zawiera przykłady jego pozareligijnej działalności, począwszy od lutego 1977 r. Jednym z nich jest jego wypowiedź zamieszczona w „FORUM” (28.03.1980) wzywająca jezuitów do szkodliwej działalności politycznej, pod pretekstem walki z ateizmem. Autor scenariusza dziwi się, że władze Prowincji dopuściły do tego rodzaju wypowiedzi i nie zareagowały na nią. Nie tylko uznały ją tym samym za dopuszczalną i godną upowszechnienia, ale pośrednio zaakceptowały jej treść przez nieopublikowanie artykułu polemicznego. Argument, iż wydrukowanie wypowiedzi Czumy zapobiegło jej pokątnemu kolportażowi jest więc w tej sytuacji oczywiście demagogiczny i wykrętny. Funkcjonariusz bezpieki zaproponował urzędnikowi UdsW, żeby zasugerował superiorowi pacyfikację o. Huberta, nie tyle na mocy ślubu posłuszeństwa, ile przez narzucenie mu takiego programu obowiązków, które skoncentrują go na czynnościach czysto religijnych. Z treści przedstawionego dokumentu operacyjnego wynika, że bezpieka nie miała większych złudzeń odnośnie do skuteczności tej akcji w kontekście stanowiska władz Prowincji odnośnie do artykułu w „Forum”, ale i tak postanowiła je podjąć w celu dalszego rozpracowywania figuranta, a przy okazji relacji wewnątrzzakonnych.
Dokumentacja zawarta w teczce sprawy kontrolnej nie pozwala na rekonstrukcję realizacji tego zamierzenia. Zapewne do takiej rozmowy doszło i nie doprowadziła ona do niczego konkretnego, tym bardziej, że sytuacja polityczna rozwijała się nie po myśli SB, ale po myśli o. Huberta (w wakacje następuje eksplozja wolnościowa w Polsce).
Ta nowa sytuacja polityczna nie miała jednak wpływu na tok prowadzonej sprawy operacyjnego rozpracowania. Por. R. Linosz, insp. Wydz. V Dep. IV MSW, sporządził 14 listopada 1980 r. notatkę służbową pod kątem, czy można o. Hubertowi założyć sprawę procesową i doszedł do konkluzji, że posiadane przez resort materiały nie kwalifikują się jako dowody procesowe. Gromadzenie materiałów obciążających procesowo o. Huberta utrudniała jego wielka mobilność i działalność poza terenem województwa radomskiego. Próbowano ten problem rozwiązać przez wydelegowanie jednego funkcjonariusza, by ten śledził poczynania o. Huberta niczym „tropiący pies”.
W tej sytuacji 25 listopada 1980 r. UdsW, z inspiracji bezpieki, przekazał sekretarzowi Episkopatu Polski memoriał w sprawie ks. Huberta. Stwierdza się w nim między innymi: Wielokrotnie już, zarówno pisemnie jak i ustnie, Urząd do Spraw Wyznań wskazywał, ze ks. Hubert Czuma nadużywa swych uprawnień kapłańskich, podburzając wiernych wszelkimi dostępnymi środkami i szkaluje zarówno władze państwowe jak i porządek społeczny PRL. (…) Urząd do Sprawa Wyznań zwraca się o efektywne położenie kresu wrogiej działalności politycznej ks. Huberta Czumy. Usiłowano w ten sposób wywrzeć nacisk nie tyle na o. Huberta, ile na jego prowincjała o. Zygmunta Perza za pośrednictwem episkopatu, który tymczasem dał się poznać jako osoba zdecydowana i nieczuła na bezpośrednią presję władz komunistycznych.
Przy okazji podjęto subtelną próbę nękania o. Huberta za jego wypowiedź z 8 listopada 1980 r. na temat tragicznej śmierci ks. Romana Kotlarza. Na jej okoliczność w charakterze świadka przesłuchał go Prokurator Wojewódzki 31 grudnia 1980 r. Można tę akcję zaliczyć do gry operacyjnej SB, gdyż usiłowano w ten sposób poznać reakcję o. Huberta na tego typu działania. Tego typu gry operacyjne i kombinacje bezpieki nie wywarły żadnego wpływu na postawę i zachowania o. Huberta. W swoim stylu kontynuował on dotychczasową działalność. W kazaniu 1 lutego 1981 r. w Radomiu zaatakował ustawę aborcyjną, 11 listopada 1981 r. w Legnicy podjął sprawę pełnej wolności i demokracji w Polsce. Pomimo jego antysocjalistycznej aktywności władze stanu wojennego nie zdecydowały się na internowanie go. W kazaniu 17 stycznia 1982 r. w Radomiu nie zważając na dekrety stanu wojennego, zaatakował deklarację lojalności [do podpisywania której przymuszał WRON obywateli w tym czasie – M.I.].
Teraz sojusznika w walce z komunizmem o. Hubert znalazł w osobie bp.Edwarda Materskiego. W reakcji na odmowę zgody na budowę seminarium duchownego przez władze, biskup na dzień 31 października 1982 r. zaplanował demonstrację siły przy wsparciu 100 tys. tłumu wiernych z Radomia i województwa. Okazją do tego była centralna uroczystość związana z peregrynacją obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Biskup postanowił bez ubiegania się o zgodę władz WRON, że po uroczystości na placu w dzielnicy Wośniki, obraz MB zostanie przeniesiony procesyjnie do kościoła przy ul. Sienkiewicza. Jak zaznacza autor dokumentu bezpieki (nieczytelna pieczęć i podpis), postawa biskupa była odzwierciedleniem postaw ogółu biskupów, którzy w ten sposób reagowali na ostry kurs władz przeciw Kościołowi.
Kolejna porcja dokumentów odzwierciedla akcję gromadzenia stenogramów z kazań o. Huberta (5.09.1982; 1.11.1982; 1.10.1983). Na ich podstawie i innych publicznych wypowiedzi figuranta bezpieka w Radomiu skierowała pismo do wojewody radomskiego (jeden z odpisów przesłano do MSW). Najbardziej niepokoiło ją organizowanie przez o. Huberta nabożeństw rocznicowych i okazjonalnych mających na celu skonsolidowanie b. działaczy »Solidarności« oraz fakt, że uważa się on za ich ojca duchowego. W celu zneutralizowania tej działalności zaplanowano użycie trzech środków: dyrektor UdsW w Warszawie miał naciskać na prowincjała o. Zygmunta Perza; dyrektor UdsW w Radomiu miał wywierać presję na superiora o.Józefa Wlazło w rozmowie, na którą zaprosi się ks. dziekana St. Sikorskiego (na niej urzędnik wykaże, że wykorzystanie obiektu sakralnego do organizowania imprez o charakterze politycznym jest przeciwne ustaleniom pomiędzy rządem a episkopatem oraz narusza obowiązujące prawo); o fakcie zaistniałej rozmowy poinformuje się pisemnie bp. E. Materskiego. Wygląda na to, że ta zaplanowana kombinacja operacyjna spełzła na niczym. Tymczasem funkcjonariusze MSW dokonali zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki. Nastąpiła również zmiana na stanowisku prowincjała; nowym prowincjałem został o. Stanisław Opiela.
Z następnych dokumentów zgormadzonych w teczce sprawy wynika, że bezpieka po prawie półtorarocznej przerwie operacyjnej koniecznie chciała aresztować o. Huberta. W tym celu oddano do oceny prawnej stenogram konferencji wygłoszonej przez niego 15 czerwca 1985 r. na placu kościelnym przy ul. Młyńskiej w Radomiu, podczas zlotu młodzieży oraz stenogram ze mszy św. w kościele jezuitów św. Trójcy w Radomiu z 16 czerwca. We wnioskach z tajnej analizy prawnej por. W. Zawada napisał: Wystąpienia o. H. Czumy mogą stanowić podstawę do wszczęcia postępowania karnego z art. 237kk, 271§1 kk, 270§1 kk i 282’a’§1 kk. Funkcjonariusz dalej nieco temperuje własny zapał: W przypadku istnienia określonych przeszkód (politycznych, operacyjnych) uniemożliwiających prowadzenie postępowania karnego, należy z o. H. Czumą przeprowadzić rozmowę ostrzegawczą z udziałem prokuratora (odpowiednio dokumentując jej przebieg) lub też powiadamiać jego władze zwierzchnie.
Bezpieka zawsze zdawała sobie sprawę z istnienia tych dwóch przeszkód: politycznych i operacyjnych. Do politycznych można zakwalifikować sytuację, która wytworzyła się po zamordowaniu ks. J. Popiełuszki. Natomiast operacyjna była znana jedynie kierownictwu bezpieki.
Następna analiza prawna kazań wygłoszonych przez o. Huberta 31 sierpnia i 1 września wykazała, że dopuścił się w nich przestępstw określonych w art. 270§1 kk; 189§1 kk, 282 kk. Za trzecim razem przekazano analizę tylko jednego kazania, z 8 września 1985 r. por. Waldemarowi Zawadzie – funkcjonariuszowi Wydziału Śledczego WUSW w Radomiu. Porucznik WUSW po dokonaniu profesjonalnej oceny stwierdził we wnioskach jednoznacznie: wystąpienie o. H. Czumy ma charakter wrogi, ale nie dający dostatecznej podstawy do wszczęcia postępowania przygotowawczego.
W obliczu powyższego SB nie zdecydowała się na wszczęcie mu sprawy procesowej. W miejsce tego zaangażowano wojewodę radomskiego, który wystosował 9 września 1985 r. protest w sprawie postawy o. Huberta Czumy, na ręce nowego prowincjała o. Stanisława Opieli. Protest kreujący o. Huberta na przeciwnika stabilizacji stosunków między państwem a Kościołem kończył się prośbą: aby Ekscelencja spowodował zaprzestanie wykorzystywania nabożeństw przez ks. H. Czumę do celów wykraczających poza konfesyjną działalność Kościoła. Prowincjał jezuitów odpowiedział w trybie ekspresowym i kurtuazyjnie dwoma akapitami. W drugim akapicie prowincjał stwierdza, że przeprowadził rozmowę z o. Hubertem przeciw wystąpieniom którego Pan Wojewoda kieruje swoje zastrzeżenia. Po zapoznaniu się z nimi bezpośrednio zainteresowany uznał niektóre zarzuty, stwierdzając jednocześnie, że nie może zgodzić się na nadmierne ich uogólnienie. Niemniej jest gotowy do rozmowy na ich temat z P.T. Przedstawicielami Władz Państwowych, jeśli tego sobie One życzą.
Po tej interwencji władz państwowych u prowincjała, o. Hubert Czuma nadal kontynuował swój duszpasterski styl. SB nadal rejestrowała jego kazania i poddawała je analizie operacyjnej oraz prawnej. Czyniła to jednak z mniejszym natężeniem – i chyba przekonaniem. W pewnym momencie postanowiono zamknąć SOR o krypt. „Fanatyk”. Stało się to 25 lutego 1988 r. Starszy insp. kpt. W. Dubielis z Wydz. III Dep. IV MSW w Warszawie proponuje wyrejestrowanie z ewidencji Wydz. I Biura »C« MSW sprawę kontrolną nr 58993 oraz złożenie zebranych materiałów do archiwum Biura »C« na okres 5 lat. Na co uzyskał zgodę Nacz. Wydz. III Departamentu IV MSW w Warszawie. W dołączonym uzasadnieniu zawarł dwa argumenty. Pierwszym jest wyeliminowanie szkodliwie politycznych wystąpień, inicjatyw i zaangażowań „figuranta” oraz ograniczenie ilości publicznych wystąpień. Inspektor dopowiada: Zdecydowany wpływ na »wyciszenie« ks. Czumy miało kierownictwo zakonu jezuitów inspirowane do takiej postawy poprzez rozmowy operacyjne, naciski administracyjne oraz inne działania restrykcyjne w stosunku do zakonu. Drugi argument wydaje się być bardziej rozstrzygającym w tej sprawie. Poza tym działał jeszcze inny argument: Aktualnie wydaje się nieuzasadnione i celowe dalsze prowadzenie przez Wydz. III Dep. IV sprawy kontrolnej na w/wym. zwłaszcza, że prowadzona jest w Wydz. III sprawa obiektowa na zakon jezuitów, w ramach której przewidywane są czynności operacyjno-polityczne ukierunkowane także na ks. H. Czumę.

6.4. Meldunki

O. Hubert Czuma 11 listopada 1986 r. odprawił nabożeństwo w kościele św. Trójcy w Radomiu, w czasie którego wspomniał o tym, że Polska utraconej w 1939 r. niepodległości w wyniku napaści krajów sąsiednich dotychczas jej nie odzyskała. W nabożeństwie wzięło udział 250 osób. Natomiast w trakcie rekolekcji dla studentów w katedrze w Radomiu 9 grudnia 1986 r. podkreślił konieczność walki z komunizmem, ale nie przy użyciu siły. Zalecał wyrzucić komunizm ze swego serca. O treści wystąpienia jezuity zostały poinformowane władze administracyjno-polityczne województwa.
We Wrocławiu w kościele jezuitów pw. Klemensa Dworzaka o. Hubert wygłosił kazanie 13 grudnia 1986 r. w trakcie nabożeństwa w intencji ojczyzny, które utrwalono techniczne. Jezuita przypomniał w nim o braku wolności słowa w Polsce od 40 lat. Był zdania, że odzyska się wolność dzięki walce z komunizmem i socjalizmem. Stwierdził, że dojście komunistów do władzy spowodowało rewolucję, w której zginęli ci wszyscy, którzy sprzeciwiali się nowemu ustrojowi.
Tego samego dnia w kościele jezuitów w Radomiu mszę odprawiał i kazanie wygłosił ks. J. Beksiński. Uznał on stan wojenny za wojnę przeciwko narodowi. Był zdania, że wolność w Polsce zaistnieje, gdy będą szanowane prawa wszystkich ludzi, w tym prawo do zrzeszania się w wolnych związkach zawodowych.
W kościele jezuitów w Radomiu 11 stycznia 1987 r. została odprawiona kolejna msza w intencji ojczyzny. Uczestniczyli w niej o. Hubert Czuma i o.Stefan Dzierżek, który wygłosił kazanie. Msza była poświęcona rocznicy wyzwolenia Warszawy. O. Stefan Dzieżek stwierdził w kazaniu, że księżom stawia się zarzut uprawiania polityki, jeśli w swych wystąpieniach odnoszą się do obecnej rzeczywistości społecznej. W związku z tym nadmienił, że Kościół ma prawo zabierać głos w sprawach publicznych, co potwierdził Sobór Watykański II. W kazaniu uznał za kłamstwo twierdzenie o wyzwoleniu Warszawy przez Armię Czerwoną. Apelował do wiernych, aby strzegli się przed manipulacjami władzy. Modlono się w intencji nawrócenia Polaków niszczących Polskę. Wystąpienie utrwalono technicznie. Poinformowano władze polityczno-administracyjne województwa.
W kwietniu 1987 r. jezuici z Radomia umieścili nad grobem Chrystusa napis Solidarni w cierpieniu – zwyciężymy. Litery były stylizowane na „solidarycę”. Dodatkowo jeszcze wyeksponowali makietę pomnika stoczniowców w Gdańsku. Również jezuici w Piotrkowie Trybunalskim umieścili na grobie szyld zapisany „solidarycą”: Bądźmy wreszcie solidarni w walce ze złem.
O. Hubert Czuma powiedział w kościele jezuitów w Radomiu 21 czerwca 1987 r., że ludzie ulegają wpływom ateizmu, gdyż boją się utraty stanowisk i przywilejów, zaś komunizm jest ustrojem ciągłego strachu i gnębienia, a ludzie nie mogą wyrażać swoich poglądów. Stenogram wystąpienia zakonnika podano ocenie prawnej.
Na zaproszenie o. Huberta Czumy przybył 11 października 1987 r. do Radomia ks. Henryk Jankowski z Gdańska. Kaznodzieja w wygłoszonym kazaniu zawarł szereg negatywnych akcentów politycznych. Jezuita prosił ks. Henryka Jankowskiego o przekazanie pozdrowień Lechowi Wałęsie. Na mszy było 150 osób, z czego 15 miało wpięte znaczki z napisem „Solidarność” w klapy marynarki.
1 maja 1988 r. o.Hubert Czuma w czasie mszy w kościele jezuitów w Radomiu modlił się za walczących o sprawiedliwość i o uwolnienie ludzi więzionych za przekonania. Zaapelował do rodziców, by nie pozwalali swoim dzieciom uczestniczyć w pochodzie pierwszomajowym.
O. Bronisław Sroka zapowiedział na początku października 1988 r. wśród działaczy duszpasterstwa parafialnego rezygnację z działalności politycznej. Argumentował, że idee którym służył »zostały zaprzepaszczone i nigdy się nie ziszczą, stwierdził, że zawiódł się na niektórych działaczach b. »Solidarności«, którzy jak np. Bujak odrzucają współpracę z Kościołem i są przeciw powstawaniu chrześcijańskich związków zawodowych. Zwrócił uwagę na niebezpieczeństwo legalizacji »Solidarności«. Był zdania, że obecna „Solidarność” jest partią polityczną, a nie związkiem zawodowym. Sądził, że niektórzy działacze „Solidarności” mogą dążyć do wyeliminowania lub pomniejszenia roli Kościoła w społeczeństwie.
O. Hubert Czuma z Radomia i o. Stefan Miecznikowski z Łodzi jesienią 1988 r. w oczach Dep. IV MSW uchodzili za największych przeciwników politycznych i ideologicznych państwa komunistycznego, ponieważ wzywali do wywierania nacisku na władze, by te reaktywowały „Solidarność” oraz udostępniali budynki kościelne do odtwarzania struktur związkowych.
O. Hubert Czuma wygłosił 20 listopada 1988 r. w auli Jana Pawła II na Jasnej Górze wykład historyczny pt. Polska niepodległość. Zdaniem Dep. IV MSW tendencyjnie naświetlił dzieje Polski Ludowej. Funkcjonariusze tegoż Dep. dostrzegli nawet nieznaczny spadek frekwencji wśród uczestników, ponieważ w ubiegłorocznym wykładzie uczestniczyło 1800 osób, zaś w tym – 1700.

(…)