TW „Lech”

Grupa fałszerzy historii, przedstawiających się jako „Konfederaci”, uporczywie reklamuje w licznych mediach pogląd jakoby współpraca lidera i założyciela KPN Leszka Moczulskiego z komunistycznymi służbami specjalnymi była okolicznością wątpliwą, kontrowersyjną, dyskusyjną i nie popartą wiarygodnymi źródłami. W szczególności twierdzą m.in., że „sądy okazały się niezdolne do rzetelnego zlustrowania Leszka Moczulskiego”. Poglądy te są wierutną bzdurą opartą na bezczelnym kłamstwie.

W rzeczywistości Instytut Pamięci Narodowej dysponuje bardzo bogatym materiałem archiwalnym obszernie i szczegółowo potwierdzającym działalność Roberta Leszka Moczulskiego jako Tajnego Współpracownika „Lecha”. Praktycznie każdy może się o tym osobiście przekonać zapoznając się z dokumentami znajdującymi się: w teczce pracy i teczce personalnej TW „Lecha” nr rej. 4750; aktach: SOR „Bar”, SOR „Omega” i SOR „Oszust”; kwestionariuszu ewidencyjnym „Dziadek”, teczce MK „Centrum” i teczce TW „Kleszewski”. Współpracę Moczulskiego z SB potwierdzają zgodnie historycy, Instytut Pamięci Narodowej oraz orzeczenia sądów.

Nota odtajniająca

„Sam lider KPN, a za nim niektórzy konfederaci, powtarzają tezę o sfałszowaniu całości dokumentacji TW „Lecha”. Wedle nich podrobione zostały m.in. podpisy Moczulskiego pod niektórymi dokumentami. Funkcjonariusze SB sfabrykować mieli także zapisy rejestracyjne w kartotekach Biura „C” MSW oraz całość dokumentacji zawartej nie tylko w teczce pracy oraz teczce personalnej TW „Lecha” ale także doniesienia sygnowane przez „Lecha” odnalezione w innych sprawach operacyjnych. Pojawiały się także hipotezy o stworzeniu „teczki Lecha” już po likwidacji Służby Bezpieczeństwa. Analiza zachowanych materiałów źródłowych taką ewentualność jednak wyklucza.
(Źródło: Grzegorz Wołk „Konfederacja Polski Niepodległej. Studium funkcjonowania opozycyjnej partii politycznej w realiach Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej”)


„Sąd Apelacyjny uznał, iż lustrowany Robert Leszek Moczulski złożył niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne. W tej sprawie, jak w rzadko której, zachował się bardzo bogaty materiał archiwalny i to nie tylko dotyczący bezpośrednio lustrowanego Roberta Leszka Moczulskiego działającego jako tajny współpracownik o ps. „Lech” nr rej. 4750 (teczka pracy i teczka personalna TW „Lech”), ale także co istotne inne dokumenty obrazujące kontakty tajnego współpracownika ps. „Lech” ze Służbą Bezpieczeństwa – znajdujące się w aktach SOR „Bar”, „Omega”, teczce TW „Kleszewski”, a na koniec w aktach spraw SOR „Oszust” dotyczącej Roberta Leszka Moczulskiego jako figuranta – co tym samym dało Sądowi orzekającemu wszechstronną możliwość oceny tak bogatego materiału archiwalnego i wyprowadzenie z tej oceny konkretnych wniosków.
(…)
Należy już w tym miejscu odnieść się do zagadnień dotyczących kwestii podejrzeń, jakie wobec lustrowanego, również w 1978 r. wysuwali jego bliscy współpracownicy z ROPCiO. Należy odnieść się do Zjazdu ROPCIO, jaki odbył się w Zalesiu Górnym 10 czerwca 1978 r. Pełna informacja tego co wydarzyło się podczas tego Zjadu znajduje się na k.217-225 t.III SOR „Oszust”. To właśnie tam postawiono R.L.Moczulskiemu wiele poważnych zarzutów najrozmaitszej natury. Lustrowany, co wyraźnie wynika z jego wyjaśnień, wiedział, że na tym Zjeździe będą poruszone kwestie, o których w jego środowisku się mówiło, w tym, że jest podejrzany m.in. o współpracę z SB (k.525v-526v t.III akt jawnych). Sprawa tych podejrzeń zdecydowanie stanęła na forum Zjazdu, miała się nią i jeszcze innymi podejrzeniami wobec TW zająć tzw. Komisja Pięciu. Wśród tej grupy znajdował się m.in. Marian Bogacz. W oparciu o zachowane akta wynika, że był on także współpracownikiem SB o ps. „Warszawski”. Odnosząc się do ujawnionego na rozprawie dokumentu z k.62-63 z t.V SOR „Oszust” w połączeniu z wyjaśnieniami lustrowanego z k.526 t.III akt jawnych w sposób niezbity wynika, że „Warszawski” pracując w Komisji Pięciu nie oskarżał lustrowanego o współpracę, lecz działał zgodnie zawartą na wskazanych wyżej stronach instrukcją zatytułowaną „Zadania dla TW „Warszawskiego”” by bronić lustrowanego przed wszystkimi zarzutami. Poza tym z zapisów owego Zjazdu wyraźnie wynika, że nawet podczas obrad TW „Warszawski” nie atakował lustrowanego.
(Źródło: wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie w sprawie V AL 20/02)